poniedziałek, 14 grudnia 2015

BTS - Spotkanie w parku

                                                        Ty x Jin

  Ciepły listopadowy poranek. Łóżko było tak cieplutkie, że nie chciało ci się wstawać, ale musiałaś. Ktoś musiał pójść do szkoły. Niechętnie podniosłaś się i powędrowałaś do toalety. Załatwiłaś swoje potrzeby, umyłaś się i ubrałaś. Po dwudziestu minutach byłaś już gotowa. Lecz do wyjścia z domu zostało ci jeszcze kilkanaście minut, wiec zrobiłaś sobie śniadanie. Nic nadzwyczajnego, zwykłe płatki na mleku. Gdy ty zajadałaś płatki, do kuchni weszła twoja mama.
 -Córciu, co ty tu robisz tak wcześnie rano? - spytała zupełnie zaspanym głosem
 -No jem śniadanie, a za chwilę wychodzę. - odpowiedziałaś
 - Gdzie wychodzisz?
 -Jak to gdzie? Do szkoły.
 -Dziecko, w sobotę?
  Popatrzyłaś się na nią, a później na kalendarz wiszący obok niej na lodówce. Sprawdziłaś dzisiejszą datę. 21 listopada. Sobota. Dzisiaj jest sobota. Po co wstawałaś o tej 6:30? No nic, co się stało już się nie odstanie. Dokończyłaś swoje śniadanie, włożyłaś naczynia do zmywarki i stanęłaś na środku kuchni. Położyłaś ręce na biodrach i zaczęłaś myśleć. Rozmyślałaś nad tym co mogłabyś teraz o tej wczesnej godzinie zrobić. Przez pięć minut nie mogłaś niczego wymyślić. Przyszło ci do głowy jedynie sprzątanie pokoju, ale jakoś na to nie miałaś ochoty.
  W końcu pomyślałaś, że wyręczysz swojego ojca i wyjdziesz z psem na poranny spacer. Na szczęście wszedł do kuchni bo był spragniony, tak to dalej byś stała na środku kuchni i myślała co robić. Twój kochany husky poszedł pod drzwi i zaczął na ciebie czekać aż ty się ubierzesz. Wspomniałam, że to bardzo kochany pies? Ubrałaś buty, kurtkę i psa, i wyszliście z domu. Na zewnątrz zimno od razu uderzyło ci w twarz. Mimo tego , że było tak a nie inaczej poszłaś do pobliskiego parku ze swoim pupilem. Godzina w pół do ósmej, a ty chodzisz po parku bez żadnego celu. Chyba, że tym celem było ciągłe rzucanie patyków psu. Niech się wybiega.
  Po dobrych piętnastu minutach łażenia i biegania za zwierzęciem usiadłaś na ławce przy głównej alejce. Twój pies biegał dookoła ciebie i ławki. Chyba mu to pasowało, w końcu to husky, one lubią biegać. Tobie też to pasowało, bo nie musiałaś więcej chodzić. Chwilę później do twojego psa dołączył mały maltańczyk.
 -Mogę się dosiąść? - zapytał jakiś chłopak trzymający w ręku smycz przyłączoną do obroży jego pupilka
 -Tak, jasne. - odpowiedziałaś nieznajomemu
  Chłopak przysiadł się do ciebie. Czułaś się niezręcznie. Nie wiedziałaś co masz zrobić, może powiedzieć. Nigdy nie byłaś w takiej sytuacji.
 -____ co robisz tak wcześnie rano w parku? - spytał nagle nieznajomy odpinając pieska ze smyczy
  Spojrzałaś na niego dość zdziwiona. Skąd on zna twoje imię? Próbowałaś się mu przyjrzeć, ale jak na złość  miał na sobie maskę.
 -S-skąd wiesz jak mam na imię? - spytałaś go
 -Nie pamiętasz mnie? - popatrzył na ciebie i zdjął z buzi maskę
  Teraz kogoś ci przypominał lecz nie mogłaś sobie przypomnieć kogo. Dalej na niego patrzyłaś i mu nie odpowiadałaś.
 -Czyli, że nie pamiętasz. - chłopak spuścił głowę
 -Niestety, ale nie. Przepraszam.
 -Jestem Seokjin. Przyjaźniliśmy się w podstawówce i gimnazjum, ale w trzeciej klasie gimnazjum się wyprowadziłem. Straciliśmy kontakt i nie mieliśmy jak się porozumieć. Dwa lata temu wróciłem do Seulu. Próbowałem jakoś się z tobą skontaktować, ale nie wiedziałem jak. No i w końcu ciebie znalazłem. Akurat mieszkam niedaleko, więc nie było tak trudno. Widuje cię prawie codziennie w tym parku.
  Jak chłopak tak mówił coś ci zaczynało świtać. Przypomniałaś sobie. Ty i Seokjin byliście najlepszymi przyjaciółmi. Nic i nikt nie mógł was rozdzielić, a jednak. Jin musiał się wyprowadzić ze względów rodzinnych do innego miasta. Wasz kontakt przepadł. Chłopak zmienił numer, a na żadnych portalach społecznościowych nie mogłaś go znaleźć.
 -Jejciu! Jin! - przytuliłaś się do chłopaka -Dlaczego nie masz Facebooka? Nie mogłam ciebie nigdzie znaleźć.
 -Zabronili mi. - odpowiedział
 -Rodzice?
 -Nie. Menager.
 -Menager? Jaki menager?
 -Chciałem ci powiedzieć wcześniej, ale nie mogłem się zebrać, ale dzisiaj to zrobię. Jestem członkiem zespołu. A dokładniej BTS.
 -Że cooo?! Na serio? Moja koleżanka was uwielbia i jakoś ciebie nie zauważyłam.
 -No widzisz. Z tego względu się wyprowadziłem.
 -No to czemu nic nie powiedziałeś? Zrozumiałabym dlaczego wyjeżdżasz, a nie, wyjechałeś bez słowa i mnie zostawiłeś. Super z ciebie przyjaciel. Przez ciebie płakałam codziennie, bo nie wiedziałam gdzie jesteś. Tęskniłam za tobą. Nie mogłam normalnie funkcjonować przez duży okres czasu. - mówiłaś do niego ze łzami w oczach -Wiesz czemu tak się ze mną działo? Bo się w tobie zakochałam. Nie wiedziałam jak mam ci to wyznać, ale jak już się zebrałam na powiedzenie tobie tego, ty wyjechałeś.
  Rozpłakałaś się. Seokjin cię przytulił.
 -____, ja przepraszam. Przepraszam, że ci nie powiedziałem o przeprowadzce. - zaczął -Przepraszam cię również za to, że cię tak zostawiłem. Ty też od zawsze mi się podobałaś, no i też nie wiedziałem jak mam ci to powiedzieć, a później to przenoszenie się i w końcu tego nie powiedziałem.
 -A właśnie, że powiedziałeś. - uśmiechnęłaś się do Jina.
 -Kiedy?
 -Przed chwilą. Powiedziałeś mi, że mnie kochasz.
 -No... No powiedziałem.
  Przysunęłaś się do chłopaka i lekko musnęłaś jego wargi.
 -Też cię kocham. - dodałaś szeptem i wtuliłaś się w Jina.

~*~*~
Bomi

No i jest kolejny scenariusz! Jin na zamówienie Nieujarzmionego Joong-Ki z fejków :3 Mam małą nadzieję na to, że spodoba się scenariusz.

czwartek, 10 grudnia 2015

EXO - Szczeniaczek


Ty x EXO x Dodo* (szczeniaczek)

  Zanim zaczniecie czytać ten scenariusz wiedzcie, że z Ravim jesteśmy dumni z tego jak wiele mamy tu czytelników! To bardzo miłe z waszej strony, że zaglądacie do nas, komentujecie no i oczywiście czytacie. Chciałam także powiedzieć, że ten scenariusz nie jest takim typowym scenariuszem miłosnym, więc nie oczekujcie tego akurat tutaj. To wszystko z mojej strony. Zapraszam do czytania~ mam nadzieję, że scenariusz się wam spodoba☺

  Dzisiaj piątek. Piątek równa się wspólne oglądanie filmów z twoim przyjacielem Chanyeolem i jego zespołem EXO. Lubiłaś te dni bo mogłaś je spędzić w miłym gronie dobrych kolegów, mogłaś się pośmiać, pooglądać jakiś ciekawy film, a co najlepsze mogłaś pobawić się z pieskiem, które EXO dostało niedawno od fanów. Był to mały West White Terrier o imieniu Dodo. Uwielbiałaś tego małego szczeniaczka i jak tylko go widziałaś, brałaś go na ręce i tuliłaś ile się dało.
  Zaczęliście z zespołem swój cotygodniowy maraton filmowy. Dzisiaj były puszczane horrory. Na szczęście nie bałaś się ich i mogłaś ze spokojem je oglądać.
-Dodo! - krzyknął Kai zagłuszając telewizor, w którym leciał już film -Dodo!!
-Mógłbyś się zamknąć? - spytałaś się go wstając z Sehuna, na którym leżałaś
-Przepraszam, ale szukam pieska żeby wyjść z nim na wieczorny spacer.
-Przecież on był dopiero na dworze. - odezwał się D.O
-No...no ale nic mu nie zaszkodzi wyjść jeszcze raz.
-Powiedz prosto z mostu, że boisz się horrorów, a nie wychodzisz z pieskiem. - powiedział Chanyeol zatrzymując film
-Może i się boje. Poza tym nikt mi nie zabroni wyjść z psem na dwór.
  Mówiąc to wyszedł z domu z ledwo co założonymi butami i z Dodo na rękach. Reszta zespołu westchnęła ramionami w tym samym momencie jak by byli w jakiejś zmowie. Yeol włączył z powrotem film i oglądaliście dalej.
  W połowie filmu, przed najgorszą sceną z horroru Chen zabrał pilota od Chanyeola i zatrzymał film.
-Czemu to zrobiłeś? - zapytał się Xiumin
-Przerwa na siku. - odpowiedział zadowolony Chen i podreptał na czworaka do toalety
-Niech mu będzie.
  Wszyscy oprócz ciebie wstali z kanapy albo podłogi. Większość EXO poszło do kuchni zrobić jakieś przekąski, a niektórzy ustawiali sobie lepsze miejsca na podłodze. Tylko ty jedyna dalej siedziałaś oparta o wielką poduszkę i wpatrywałaś się w Sehuna, który wyrównywał właśnie kocyk na podłodze.
-Już jestem! - wykrzyczał głos dochodzący z przedpokoju.
  Domyśliłaś, że mógł być to Kai, który wrócił ze spaceru. Po jakiś pięciu minutach wszyscy zajęli swoje miejsca, albo miejsca, które sobie zrobili na podłodze. Jongin także zajął miejsce przed telewizorem pomimo tego, że nie wiedział o co chodzi w filmie i się podobno bał horrorów.
-Możemy oglądać dalej Chen? - spytał się Suho
-Tak, tak. - Jongdae włączył z powrotem film
  Niestety tak jak komunikował ci wcześniej Lay, który teraz spał ten najgorszy moment filmu wcale nie był taki najgorszy. Wręcz przeciwnie. Był śmieszny. Jedyną osobą, która podskoczyła i krzyknęła był Kai.
-Boi dudek! - wrzasnął Baekhyun, że aż Yixing się obudził
-Zamknij się! - odkrzyknął Kai -Wcale się nie boje. Po prostu się wystraszyłem tej wstrętnej gęby.
-Taaa~ uważaj bo ci uwierzę~ - droczył się z nim Byun
-Jak ja ci zaraz... - Jongin wstał z podłogi i podszedł do Baeka, chciał go pomiziać pięścią po twarzy. Ty nie zwracałaś na to większej uwagi. Bardziej przykuł cię dziwny dźwięk, który dochodził z niewiadomego źródła.
-Ej! - nagle krzyknęłaś
  Wszyscy się na ciebie popatrzyli, nawet Baekhyun i Kai, którzy próbowali właśnie poobijać sobie buzie. Rozglądałaś się po całym pokoju. Chłopaki nie wiedzieli o co chodzi, a ty dalej patrzyłaś w różne miejsca.
-Coś się stało? - zapytał niepewnie Minseok
-Nie słyszycie tego? - odpowiedziałaś pytaniem
-Niby czego? - dopytał Suho
-Takie jakby szuranie, drapanie. Coś takiego. Jak będziecie cicho to usłyszycie.
  EXO momentalnie się uciszyło. Znowu usłyszałaś to dziwne drapanie. Wszyscy je usłyszeli. Wywnioskowałaś to po tym, że Kai schował się pod poduszkę.
-Co to? - krzyknął Jongin zza poduchy
-Nie wiem. - odpowiedział Sehun
  Drapanie się nasiliło. Każdy rozglądał się po pokoju szukając źródła strasznych dźwięków. Chanyeol wstał z kanapy.
-Co robisz? - spytał szeptem Suho
-Idę sprawdzić pokoje. Może ktoś się wkradł i dlatego tak szura.
-A-a może to jest to dziwne coś z tego filmu? - Kai odsunął poduszkę z głowy
-Pierdzielisz. - machnął dłonią Baekhyun -Ten potworek nie istnieje. On jest tylko w filmie. Boi dudek.
-Hej! Nie jestem boi dudkiem. - Jongin aż wstał i pogroził mu palcem [jak strasznie xd] Nic mu jednak nie zrobił, bo Yeol wybiegł z najbliższego pokoju, a na twarzy miał wymalowany strach.
 -Co się stało? - spytałaś -Coś tam jest?
 -Ch-chodź tam ze mną. - wyciągnął dłoń w twoją stronę
  Złapałaś za nią, wstałaś z kanapy i poszłaś za Chanyeolem do jednego z pokoi. Było w nim zupełnie ciemno. Widziałaś jedynie zarys postaci Chanyeola. Chłopak puścił twoją rękę i stanął obok ciebie.
 -No i co ma tutaj takiego być, że się tak zestrachałeś?
 -To - pokazał w jakieś miejsce
  Po omacku poszłaś w tamto miejsce gdzie było 'TO'. Okazało się, że to zwykła szafka. Zapaliłaś lampkę, która była położona na owym meblu. Odwróciłaś się.
 -To była zwyk... - nie dokończyłaś, bo nie wiedziałaś gdzie jest Yeol, do którego chciałaś to powiedzieć.
  Drzwi były zamknięte i raczej nikt ich nie otwierał. Szafy raczej też nikt nie otwierał bo by było słychać. Zaczęłaś rozglądać się po pokoju. Nikogo w nim nie było. To dziwne. Skierowałaś się w stronę wyjścia, gdy nagle zza szafy wyskoczył Chanyeol z krwią na twarzy i rękach. Krzyknęłaś, a raczej pisnęłaś widząc go, a ten jak głupi zaczął się z ciebie śmiać.
 -YEOOOOL! TY GŁUPKU!
 -No co? - spytał przez śmiech -Przecież nic się nie stało.
 -Chcesz żebym tu na zawał zeszła? Jak to nic się nie stało. Ty krwawisz.
 -Ketchupem. - zaśmiał się jeszcze raz i zlizał swoją 'krew' z dłoni.
 -Głupek - powiedziałaś jeszcze raz i wyszłaś z pokoju
  Wróciłaś do salonu, gdzie siedziała reszta zespołu i gadała o czymś. Ty byłaś na maksa wkurzona i miałaś minę jakbyś miała kogoś właśnie zamordować.
 -____ coś się stało? Masz taką dziwną minę. - powiedział do ciebie Xiumin
 -Nic. - odpowiedziałaś mu i usiadłaś na kanapie
  Z pokoju wybiegł Chanyeol wymazany tym ketchupem. Reszta zespołu się wystraszyła, a najbardziej Kai, który krzyknął ze strachu.
 -____ przepraszam cię za to. - Yeol próbował ciebie przeprosić, ty jednak nadal patrzyłaś na niego z mordem w oczach
 -No dobrze. Wybaczam ci, ale masz nie robić tak więcej.
 -Jeej~ - chłopak krzyknął i się do ciebie przytulił.
  W salonie znowu było słychać ten dziwny odgłos. Zrobiło się strasznie cicho. Słychać było tylko ten dźwięk. Chanyeol odtulił się od ciebie i usiadł obok. Każdy siedział i nasłuchiwał się skąd dochodzi dźwięk, każdy tylko nie ty. Ty wstałaś z sofy i zaczęłaś zaglądac pod nią. Dźwięk dochodził właśnie z tamtąd.
 -Ruszyć pupcie z tej kanapy i pomóżcie mi ją przesunąć. - powiedziałaś do chłopaków
  Ci od razu wstali z kanapy i ją przesunęli. Zajrzałaś za nią jako pierwsza. Od razu zaczęłaś się śmiać.
 -Co się stało? Co tam jest? - zapytał przestraszony Kai
 -Kto zostawił drzwi od garderoby otwarte? - nadal się śmiałaś
 -A co? - dopytał Suho
  Dziwiło cię, że żaden z nich nie chciał zajrzeć co było za kanapą. Siedzieli zestrachani przed nią. Ty wzięłaś źródełko hałasów w ręce i odwróciłaś się w stronę chłopaków. Wszyscy wybuchli śmiechem gdy zobaczyli w twoich rękach małego Dodo.
 -To jest ten nasz potworek, który nas straszył.- powiedziałaś
 -Jeżeli on jest sprawcą to co w takim razie wydawało to takie skrzypienie? To na pewno nie był Dodo. - stwierdził lider
 -Oczywiście, że to był Dodo. Próbował rozdrapać czapkę. - wyjęłaś zza kanapy owy przedmiot pogryziony i podrapany przez psa
 -Ej! To moje! - wykrzyczał Chanyeol rzucając się na swoją czapkę -Mój ulubiony fullcap, on, on jest teraz do śmieci. - dodał smutny
  Wszyscy śmiali się z Yeola i małego Dodo, który lizał ciebie po dłoni.

~*~*~
Bomi

*zdjęcie Dodo :3 takie małe śliczności

wtorek, 8 grudnia 2015

iKON - Witaj z powrotem

ty i Hanbin z iKON 



Dokładnie pamiętasz ten dzień, jakby to było wczoraj, albo nawet przed chwilą. 
On był zły. 
Ty płakałaś, łzy lały się po twoich policzkach strumieniami. I głośno szlochałaś. 
Jedyne co wtedy powtarzałaś to 'przepraszam', patrząc w podłogę. 
Jego wzrok był jeszcze zimniejszy niż zwykle co cie niezmiernie przerażało. Zaciskał mocno pięści i wyraźnie się przed czymś powstrzymywał co sprawiało, że bałaś się jeszcze bardziej. 
Było ci tak cholernie źle. Powstrzymywałaś się, od rzucenia się mu na szyję. 
Twoje łzy nadal płynęły po twoich policzkach mimo tego, że już nie szlochałaś tak głośno a on zachowywał się jakby go to zupełnie nie obchodziło. 
W końcu powoli podniosłaś wzrok by na niego spojrzeć. Jego oczy były szkliste, jakby zaraz miał zacząć płakać ale dzielnie powstrzymywał się od zrobienia tego. 
Drżał i jedyne co z siebie wydusił to ciche 'wyjdź' i 'odejdź' 
-A-ale...j-ja...ja chciałam tylko pomóc... - próbowałaś usprawiedliwić swoje zachowanie. W sumie sama zastanawiałaś się dlaczego posunęłaś się do takiego kroku.
Pokazał palcem na drzwi wyjściowe swojego mieszkania. Jego ręka tak bardzo się trzęsła. Nerwowo przełykał ślinę. 
-Nie rozumiesz, że tym nie pomagasz? Przestań się starać i po prostu wyjdź. Będę sie czuł lepiej, jeśli cię tu nie będzie. 
Poddałaś się. 
Zrobiłaś to co kazał. Z niechęcią ale wyszłaś i postanowiłaś już nigdy tam nie wracać. Mimo, iż było to dla ciebie trudne chciałaś wykonać jego polecenie. 
Może to i lepiej, też byłaś zmęczona tym wszystkim. 

Przyjaciółki wyciągnęły cię tego dnia na zakupy. Rozmawiałyście, śmiałyście się.
Zdecydowanie odetchnęłaś po ostatnich wydarzeniach i pogodziłaś się z nimi. Może i musiało to wszystko skończyć się w taki sposób. Teraz zdecydowanie było ci łatwiej.  
Nie zadzwonił ani nie napisał ani razu. Do tamtej chwili zapewniał, że jest dla niego najważniejsza. Właśnie wszystko wyszło. Zapewne wyżywał na wszystkich dookoła. 
Aż było ci szkoda jego najlepszych przyjaciół. 
Pewna część ciebie tęskniła za nim, cholernie za nim tęskniła. 
Tęskniła za jego dotykiem, głosem, głupim uśmiechem, po prostu za nim. Tego w sobie nienawidziłaś najbardziej. Wiedziałaś, że nie wróci ale mimo wszystko nadal tęskniłaś. 

Tego dnia zobaczyłaś go znowu. Po roku milczenia. Patrzyłaś na niego uważnie z daleka. Twoja szczęka jakby opadła na podłogę. Do twoich oczu momentalnie podpłynęły łzy. 
Kiedy zauważyłaś, że on też na ciebie patrzył szybko odwróciłaś głowę jakby nic się nie stało. Jak gdyby nigdy nic wróciłaś do rozmowy ze swoimi przyjaciółkami. Nadal czułaś na sobie jego spojrzenie, to było takie przytłaczające. 
Nagle na swoim nadgarstku poczułaś czyjąś dłoń, wiedziałaś, że to była jego dłoń. Odciągnął cię od grupki w której stałaś na bok. 
Dopiero teraz, stojąc z nim twarzą w twarz poczułaś, że to był on.
Oddychałaś nerwowo a po twoich policzkach spływały strumienie łez, tak jak kiedyś. Jego oczy też były bliskie płaczu, tak jak kiedyś. 
-Ja...przepraszam. Jeśli mnie już nie potrzebujesz...to nie będę się narzucał. Ale chciałem żebyś wiedziała, że....po naszym rozstaniu czułem się samotny, jak nigdy przedtem. Wiedziałem, że ta cała chora sytuacja to była tak naprawdę moja wina, nie twoja. Odeszłaś, ale to nic, miałaś do tego prawo. Dopiero po tym zrozumiałem tak naprawdę jaka ważna dla mnie jesteś. Przepraszam, byłem taki samolubny. Nie zasługiwałem nigdy na twoją miłość. Nadal jestem tym samym nudnym Hanbinem, tylko od tamtego dnia moje oczy są jeszcze bardziej zimne, oprócz tego nic się we mnie nie zmieniło. Przepraszam, że musiałaś przez to wszystko przechodzić. Masz prawo być na mnie zła...

Twoje serce waliło jak oszalałe, jego pogmatwany monolog poruszył cię do szpiku kości. Westchnęłaś głośno.
-Hanbinnie...Zraniłeś mnie i to mocno. Wyładowałeś na mnie całą swoją złość. Zmieszałeś mnie z błotem...ale to nic. Jestem totalną idiotką. Wybaczyłam ci to już dawno a teraz umieram z tęsknoty za tobą. Po tym wszystkim nadal tęsknie za tobą idioto. 

Znowu przełykał tak nerwowo ślinę, jak kiedyś. I po jego policzku w końcu spłynęła łza. 
-Nie...ktoś taki jak ja nie zasługuję na kogoś takiego jak ty - szepnął 
Złapałaś jego dłoń i splotłaś razem wasze palce, tak jak kiedyś.
Nie mogłaś się powstrzymać i po prostu rzuciłaś się mu na szyję i uściskałaś mocno, tak jak kiedyś chciałaś zrobić. Teraz szlochaliście razem, stojąc wtuleni na środku galerii handlowej. I jedyne co szeptaliście sobie na ucho to łamane przez łzy 'przepraszam'. 
W końcu odkleiłaś się od ciała chłopaka i z jego policzka szybkim ruchem palcem wytarłaś wszystkie łzy.
Wasz usta się spotkały, po roku rozłąki. Bałaś się, że już nigdy nie poczujesz smaku jego malinowych ust. Czułaś jak się uśmiecha. Znowu tym swoim głupkowatym uśmiechem, jak kiedyś, który tak bardzo też uwielbiałaś.

-Może pójdziemy się przejść, albo na jakąś kawę? - zaproponował kiedy doszliście w końcu do siebie.
Pokiwałaś głową z wyraźnym uśmiechem na ustach. Wyraźnym tak jak kiedyś.
-Mamy sobie dużo do opowiedzenia.
-Obiecuję, że będę cię teraz traktował lepiej, tak jak na to zasługujesz tylko mnie już nie zostawiaj - dodał
-Spokojnie, nie mam takiego zamiaru - uspokoiłaś go -Zacznijmy od początku.
Hanbin zgodził się na wszystko z uśmiechem na ustach.
-Witaj z powrotem, Hanbinnie~

//
Znowu takie inspirowane coś, czekajcie na więcej~
Ravi


Teen Top - Anioł stróż

ty i Niel z Teen Top

Twoja głowa zagłębiła się w czyiś ramionach. Było ciemno ale po cieniu i zapachu perfum wiedziałaś, że to był on, twój chłopak Niel.
-Skarbie... - szepnął z wyraźną troską i zaniepokojeniem w głosie.
Czułaś jak twoje kolana uginały się pod tobą, nie mogłaś zapanować nad nimi. Starszy chłopak razem z tobą uklęknął na podłodze. Jedną ręką trzymał cię w pasie a drugą, wolną gładził czule po włosach. Oddychał tak spokojnie, nie to co ty.
Swoje palce wplótł w twoje włosy przez co troszkę się uspokoiłaś ale cały czas nie tak jakbyś chciała.
Czułaś jak twoje ciało zaczęło się delikatnie trząść.
- Słońce? Gwiazdeczko? Wszystko okej? - dopytywał nadal będąc spokojny i nadal szepcząc.
Nie mogłaś wydusić z siebie słowa, zamarłaś. Nic nie było okej, chłopcy zdecydowanie przesadzili ze swoim żartem na halloween. Ogólnie lubiłaś całe to święto, co roku spędzałaś je tak radośnie i wspaniale ze swoim chłopakiem i jego przyjaciółmi. Przebieraliście się i robiliście sobie na wzajem psikusy, jednak dzisiaj przeszli wszelkie granice.
Psikusem jakim przywitali cię po powrocie ze szkoły przyprawił cię o szok i prawdopodobnie lekki zawał serca. Nie mogłaś się otrząsnąć.
Niel wtulił cię w swoje ciało jeszcze bardziej, jak najbardziej tylko potrafił. Dłoń, którą miał w twoich włosach przeniósł na twoją szyję zaczynając ją delikatnie masować i gładzić.
On również wiedział jakie to dla ciebie było trudne. Wiedział, że to dla ciebie było za dużo.
-Ej... - szepnął po czym złożył delikatny i słodki pocałunek na twoim rozpalonym czole.
Nadal klęczałaś na podłodze, trzęsąc się i trzymając go z całej siły. Pomagało ci to powoli dochodzić do siebie.
-Chcesz się położyć? Odpocząć?
Wiedząc, że jesteś jak zastygnięta, wziął cię na ręce w taki sposób jak pan młody brał pannę młodą i zabrał do waszej sypialni.
Powoli zamknął drzwi a następnie ułożył was na łóżku nadal nie popuszczając żadnego z uścisku.
Twoje serce przestawało bić jak oszalałe, na całe szczęście.
W końcu jakbyś się przełamała, bez słowa i żadnego szlochnięcia z twoich oczu zaczęły płynąc łzy. Wszystkie twoje emocje wywołane tym wydarzeniem właśnie zaczęły wychodzić na zewnątrz. Blondyn również bez żadnego zbędnego słowa ocierał je swoimi delikatnymi dłońmi.
-Już spokojnie, jestem przy tobie i nic złego już ci się nie stanie skarbie.
Szybko po tych słowach wrócił do gładzenia cię po włosach. Ty jedynie przymknęłaś oczy i oparłaś głowę o jego klatkę piersiową.
Stopniowo, z każdym kolejnym jego ruchem wracałaś do siebie.
-Rozmawiałem z nimi, mówiłem im, że przesadzili. Powiedziałem im też, że jak zrobią tak następnym razem to ich zabiję. Jeśli zadzierają z tobą to zadzierają też ze mną.
Uśmiechnęłaś się lekko. Nie ważne co, nie ważne jaki zły sen ci się przytrafi, wiedziałaś, że twój chłopak zawsze będzie przy tobie by cię chronić. Jak anioł stróż.


///
Takie krótkie coś, troszkę inspirowane ale fajne. :>
Bomi, masz swojego Niela~

Ravi

wtorek, 1 grudnia 2015

EXO - Przyjaciel z czatu


Ty x Kai


Dzień jak co dzień. Pracowałaś w jednej z najbardziej znanych kawiarni w Seulu. Bardzo lubiłaś to miejsce, ale... no właśnie jest jedno ale. A jest nim pewien chłopak który z tobą pracuje. Ma na imię Jongin i strasznie go nie znosisz i to z wzajemnością. Nie wiesz nawet czemu. Irytuje cie po prostu jego osoba.
  -____! Posprzątaj stolik numer 5! I to już! - krzyknął w twoją stronę ciemnowłosy
  -Już, już. Nie krzycz tak przecież stoję obok ciebie. - odpowiedziałaś
  Poszłaś do wskazanego stolika i wytarłaś go jak rozkazał Jongin. Klnęłaś na niego pod nosem. Wkurzał cie tym jak do ciebie mówi. Zawsze w trybie rozkazującym, nigdy inaczej. Tak jakby uważał się za najważniejszą osobę, a reszta to jego sługusy. Chociaż jest on właścicielem to niby sobie może się rządzić, ale i tak cię wkurza.
  Po tym jak posprzątałaś stolik wróciłaś za ladę.
  -___! Zrób i zanieś podwójne espresso na stolik numer 2! - znowu do ciebie krzyknął
  -Jakbyś sam nie mógł tego zrobić - zamruczałaś sama do siebie
  -Coś mówiłaś?
  -Nie.
  -To rób tą kawę!
  Poszedł sobie na zaplecze. Pewno znowu zapalić. Zbyt często to robi. Może to od tych papierosów jest taki nerwowy i rozkazuje. Nie ważne. Wróciłaś do wykonywania zadania, czyli do zrobienia dwóch espresso. Po ich zrobieniu zaniosłaś je na odpowiedni stolik i znowu wróciłaś za ladę. Wyciągnęłaś telefon z kieszeni i popatrzyłaś na godzinę. Było już po 17, czyli twoja zmiana się skończyła.
  Poszłaś na zaplecze przebrać się i zabrać swoje rzeczy. Na nieszczęście gdy zmieniałaś koszulkę do pokoiku gdzie się przebierałaś, wszedł Jongin. Szybko założyłaś sweterek na siebie. Ciemnowłosy chyba nic nie zauważył albo udawał, że nie widział.
  -A ty gdzie? - spytał zimno
  -Do domu, a gdzie niby mam iść? - odpowiedziałaś mu również zimno
  -Już??
  -No tak. Jest już po 17 to sobie idę od ciebie.
  -Choć trochę spokoju będzie - prychnął i wyszedł z pokoiku
  -'Dupek' - pomyślałaś
  Szybko się przebrałaś do końca i wyszłaś z pracy by jak najlepiej znaleźć się w domu. Po drodze spotkałaś starszego sprzedawcę owoców, który zawsze życzy ci miłego wieczoru i wręcza ci pomarańcze. Kiedy już znalazłaś się w domu, zdjęłaś ubrania wierzchnie i poszłaś do toalety wziąć kąpiel.
  Po 10 minutach siedzenia w wannie ktoś do ciebie zadzwonił. Złapałaś za telefon i odebrałaś.
  -Halo?
  -____! - Usłyszałaś głos Jongin'a -Jutro masz przyjść do pracy na godzinę siódmą rano.
  -Ale przecież jutro przychodzę na dziesiątą.
  -Szef kazał przekazać, że masz przyjść na siódmą i nie ma sprzeciwu.
  -No chyba nie. Ty zawsze przychodzisz wcześniej i Minseok też, więc po co ja mam przychodzić?
  -Pytaj szefa.
  -Jongin, ty jesteś szefem.
  -No wiem.- usłyszałaś śmiech w słuchawce. Przecież on się nigdy nie śmiał - I dlatego masz przyjść na siódmą, bo twój szef, czyli ja tak mówi.
  -No dobrze, szefie. - To ostatnie powiedziałaś z niechęcią.
  Skończyłaś się kąpać. Poszłaś do salonu gdzie miałaś swojego laptopa. Otworzyłaś go i sprawdziłaś czy twój 'przyjaciel z czatu' odpisał. Kilka tygodni wcześniej poznałaś na jednym portalu społecznościowym fajnego chłopaka. Nie wiedziałaś jak on wygląda, ani on nie wiedziałem jak wyglądasz ty. Jednak bardzo dobrze się dogadywaliście, jakbyście się znali od zawsze. Akurat był  dostępny. Chciałaś do niego napisach lecz on był od ciebie szybszy.
  On: Co tam kochana?
  Ty: Nic ciekawego. Teraz siedzę i nie mam nic do roboty.
  On: A co jutro robisz?
  Ty: Pracuje.
  On: Ja też pracuje, ale może moglibyśmy się spotkać po raz pierwszy, co?
  Ty: Zależy gdzie chcesz się spotkać.
  On: Gdzie chcesz.
  Ty: To może w parku przy galerii?
  On: No dobrze :3
  Ty: Ale o której?
  On: A o której kończysz?
  Ty: Albo o 14 albo o 17.
  On: Ja kończę o 17, więc spotkajmy się tam o 18, dobrze?
  Ty: Dobrze
  Na tym skończyła się wasza rozmowa. Zdziwiło cie to bo zwykle gadacie przez kilka godzin. Chłopak spodobał ci się mimo, że nigdy nie miałaś okazji się z nim spotkać. Wiedziałaś, że nazywają go Kai i mieszka w Seulu tak jak ty. Tylko tyle ci powiedział. Za to on wiedział, że mieszkasz w Seulu i że mówią na ciebie _._._(wstaw jakieś twoje przezwisko).
  Następnego dnia w pracy czekałaś tylko jak skończy się twoja zmiana i będziesz mogła pójść do parku spotkać się z Kaiem. Chodziłaś podekscytowana, a na najprostszych rzeczach takich jak wydanie reszty klientowi myliłaś się.
-____!- krzyknął na ciebie Jongin kiedy miałaś przerwę i siedziałaś w 'pokoju dla pracowników' -Jeszcze raz coś pomylisz, a możesz się pożegnać z awansem!
-P-przepraszam. Jestem po prostu szczęśliwa.
-A co się takiego stało, że jesteś aż tak szczęśliwa? - zapytał
-Spotykam się dzisiaj z kimś.
-Ooo. Nie wiedziałem, że ktoś mógłby się spotkać z tobą.
-Ha, ha. Bardzo śmieszne. - odparłaś sarkastycznie
-Jak już skończyłaś się śmiać to możesz wracać do pracy.
  Rzucił Jongin i sobie poszedł. Wstałaś z krzesła. Wróciłaś do wykonywania pracy.
-Byle by do siedemnastej. - westchnęłaś
  Godziny pracy minęły ci dość szybko. Gdy nadszedł czas wyjścia z kawiarni, ty szybko uprzątnęłaś wszystkie stoliki, przebrałaś się z ciuszków obowiązujących w twojej pracy i wyszłaś z budynku.
  Stałaś na mostku w parku przy galerii i czekałaś na 'przyjaciela z czatu'. Spóźniał się. Jednak ty dalej czekałaś. Nagle poczułaś jak ktoś delikatnie puka cię w ramię.
-_._._? - zapytał głos za tobą
-Kai? - również spytałaś
  Odwróciłaś się. Lekko się uśmiechnęłaś. Lecz uśmiech momentalnie zszedł z twojej twarzy. Za tobą stał Jongin.
-Ty jesteś Kai? - zapytałaś zdziwiona
-A ty _._._?
-No raczej. Ale przecież ty to Jongin, a nie Kai. Wiec jak to możliwe?
-Tak normalnie.
-Czyli?
-A jak to jest możliwe, że ty to _._._, a nie ____?
-Coś w tym jest.
  Zapadła cisza. Nikt z was się nie odezwał.
-To może pójdźmy gdzieś usiąść? - zaproponował Kai
-No dobrze.
  Poszliście usiąść na ławce. Żadne z was się nie odzywało. Nie wiedziałaś jak masz zacząć z nim rozmowę. Nie za bardzo się przecież lubiliście.
 -Dlaczego akurat _._._? - spytał Jongin przerywając ciszę
 -Tak jakoś się wzięło. A ty dlaczego akurat Kai?
 -Nie było pytania.
-Taak~
  Siedzieliście na tej ławce jeszcze przez kilka minut nic nie mówiąc. To wyglądało jakbyście musieli tu siedzieć za karę. W końcu wstałaś i popatrzyłaś na Kaia.
 -Jongin, to nie ma sensu. Ja już pójdę. - powiedziałaś odwracając się
 -Ale... - nie zdążył nic powiedzieć bo już sobie poszłaś
  Wróciłaś do siebie do domu. Usiadłaś na kanapie. Nie minęło 5 minut, a ktoś zaczął dobijać się do twoich drzwi. No nawet w spokoju nie dadzą posiedzieć tobie na sofie. Podeszłaś do drzwi i bez zastanowienia je otworzyłaś, nie patrząc wcześniej kto to może być. Twoim oczom ukazała się postać Jongina.
 -Co ty tu robisz? Skąd wiesz gdzie mieszkam? - zapytałaś zdziwiona jego widokiem
 -Chyba widziałem w twojej umowie o pracę. - odparł dość oschle -Mogę wejść?
 -Nie.
  Już zamykałaś drzwi, ale niestety to chytre coś co chciało się dostać do twojego mieszkania postawiło nogę tak byś nie mogła ich domknąć.
 -Ała - usłyszałaś ze strony chłopaka
  Jongin otworzył szeroko drzwi od twojego mieszkania. Ty przestałaś protestować i w końcu zaprosiłaś go do środka. Znowu nastał ten moment gdy nie wiedziałaś co masz robić. Jednak Kai  wiedział. Podszedł do ciebie bliżej i ciebie przytulił.
 -Zostaw mnie! - krzyknęłaś próbując się wyswobodzić z jego uścisku
  Na marne poszło twoje szamotanie się. Jongin przytulił cię mocniej i nie miałaś już jak się wyrwać. Przestałaś się wiercić i w końcu dałaś się przytulić Jonginowi.
 -Czemu to robisz? - spytałaś go po chwili
 -Bo cię lubię i to bardzo.
 -To dlaczego zawsze byłeś dla mnie taki oschły albo złośliwy?
 -Nie wiedziałem jak okazać ci swoje uczucia.
 -Dlatego byłeś taki zły.
 -Na to wyszło.
  Kai dalej cię przytulał, a ty nie miałaś już nic przeciwko temu. Po kilku sekundach odsunęłaś się od niego. Popatrzyłaś mu w oczy.
 -Jongin...
 -Tak?
 -Skąd wiedziałeś, że ja to _._._?
 -Nie wiedziałem. To, że się tam spotkaliśmy to akurat zbieg okoliczności. - uśmiechnął się do ciebie, chyba po raz pierwszy odkąd go znasz.

~*~*~
Bomi

  Koniec zostawiam wam~
Dzisiaj to już drugi dodany scenariusz *0* nieźle. Czytajcie, komentujcie, polecajcie nas! To wszystko ode mnie i mam nadzieję, że taki Kai się wam podoba.

INFINITE - Przepraszam to za mało

 
Ty x Woohyun


  Lekki powiew wiatru, ciepłe promienie słońca, przyjemny dla ucha śpiew ptaków.. w ten wyjątkowo piękny dzień wiosny siedziałaś w oknie swojego pokoju spoglądając na przypadkowych ludzi podążających ulicą. Przez delikatny uśmiech, który zagościł na twoich ustach mogłoby się wydawać, że w ostatnim czasie nie zaznałaś goryczy bólu, a tym czasem ty cierpiałaś i to bardzo, choć mimo wszystko starałaś się tego nie okazywać. Postanowiłaś wykorzystać tak piękną pogodę i chciałaś wybrać się na krótki spacer po okolicy żeby nie myśleć o tym, który cię skrzywdził. A kim on był? Nam Woohyun, wydawałoby się chłopak idealny, przystojny, uprzejmy, romantyczny i zabawny, a przy okazji jeszcze okazał się być dupkiem. Ta ostatnia rzecz zaburzyła całą jego wyjątkowość.
Poznaliście się pewnego grudniowego dnia w kawiarni. Zmarznięta usilnie szukałaś brakujących kilku groszy
do zakupu gorącej kawy, niestety jednak nic nie znalazłaś więc zrezygnowana opuściłaś kolejkę i powolnym krokiem udałaś się do wyjścia. Jednak nim zdążyłaś otworzyć drzwi ktoś zatrzymał cię wręczając gorący napój. Tym kimś okazał się właśnie Woohyun. Mimo twoich protestów chłopak nie ustępował i wręcz siłą zaprowadził cię do wolnego stolika, przy którym oznajmił, że nie wypuści cię z pomieszczenia dopóki się nie rozgrzejesz. Chcąc nie chcąc nie miałaś wyjścia i musiałaś się zgodzić. Z początku wasza rozmowa nie bardzo się kleiła, ale z czasem rogadaliście się tak, że na dworze zrobiło się zupełnie ciemno. Nie byłaś strachliwą dziewczyną, ale jeśli chodziło o samotne wracanie po ciemku to bałaś się jak dziecko. Z niechęcią wypisaną na twarzy ubrałaś kurtkę i skierowałaś się do wyjścia.
-To miłego wieczoru i jeszcze raz dziękuję za kawę- uśmiechnęłaś się.
-To nic wielkiego, wracaj ostrożnie- odwzajemnił uśmiech, a ty wyszłaś. Przed budynkiem zatrzymałaś się na chwilę i patrzyłaś się na ciemność, w którą miałaś się zagłębić. Jak na złość każdy przechodzień kierował się w przeciwną stronę niż ty, w końcu wyjęłaś słuchawki, włączyłaś muzykę i bardzo nie chętnie ruszyłaś ku ciemności. Nagle poczułaś, że ktoś łapie cię za rękę, automatycznie zaczęłaś się wyrywać.. okazało się, że niepotrzebnie.
-Spokojnie nic ci nie zrobię- chłopak wyjął słuchawki z twoich uszu.
-Woohyun?! Nie strasz mnie tak!
-Wybacz, wołałem cię, ale jak widać chyba mnie nie słyszałaś - wskazał na twoje słuchawki.
-No tak, zawsze lubię chodzić słuchając muzyki, ale mniejsza z tym, czemu mnie wołałeś?
-Nawet nie wiesz jak bardzo widać po tobie kiedy się boisz - uśmiechnął się- z miłą chęcią cię odprowadze.
-Naprawdę? Dziękuję! - odetchnęłaś z wielką ulgą i już spokojna szłaś u boku Woo. Po dłuższej chwili staliście już pod twoim domem. Po raz kolejny podziękowałaś chłopakowi, dałaś mu swój numer telefonu i kazałaś mu zadzwonić kiedy bezpiecznie wróci do domu. Później weszłaś do mieszkania i przez okno z uśmiechem patrzyłaś na oddalającego się Woohyuna. Czułaś się inaczej niż zwykle, cały czas przed oczami miałaś widok uśmiechniętego chłopaka. To było jasne byłaś nim zauroczona i musiałaś się do tego przyznać. Następnego dnia niespodziewanie dostałaś telefon, to był Woohyun, chciał się spotkać. Byłaś lekko zdziwiona, ale mimo to zgodziłaś się. Od tej pory widywaliście się niemal codziennie, każdą wolną chwilę spędzaliście w swoim towarzystwie. Tworzyliście świetną parę. Do czasu.. pewnego dnia on po prostu nie zjawił się na umówione spotkanie. Było ci niezmiernie przykro, ale tłumaczyłaś to jakimś nagłym wypadkiem, czymś co uniemożliwiło przybycie twojego ukochanego. Miałaś nadzieję, że Woo da jakiś znak życia, wytłumaczy dlaczego się nie zjawił. Ku twojemu zdziwieniu nie otrzymałaś ani jednego telefonu, sms'a, nic. W końcu postanowiłaś sama zadzwonić, ale na próżno. Chłopak po prostu wyłączył telefon. Po twoich delikatnie rumianych policzkach spłynęła jedna niewielka łza, później kolejna i następna. Dupek zwykły dupek. Najpierw rozkochał, a później porzucił. Z początku okropnie rozpaczałaś, ale w końcu doszłaś do wniosku, że nie warto, lecz to nie zmieniło faktu, że i tak bolało.
Teraz już szykowałaś się do wyjścia. Pogoda była piękna, spacerowałaś po okolicy przez dobre 3 godziny. W końcu nabrałaś chęci na kawę. Skierowałaś się do kawiarni, zamówiłaś swoją ulubiony napój i usiadłaś przy stoliku przeglądając gazetę.
-Przepraszam, wolne? - usłyszałaś dziwnie znajomy, męski głos. Spojrzałaś zszokowana na chłopaka, który jak gdyby nigdy nic stał i wskazywał na wolne miejsce obok ciebie.
-W-woohyun?! - chłopak usiadł obok ciebie, momentalnie przesiadłaś się na przeciwko.
-Czego ode mnie chcesz? - zapytałaś zimno.
-_____, przepraszam- chłopak złapał cię za dłonie, chciałaś się wyrwać, ale trzymał cię zbyt mocno- kocham cię _____ i z całego serca przepraszam.
-Przepraszam? Wiesz jak ja się czułam? Zostawiłeś mnie ot tak po prostu nie dając znaku życia.
-Wiem, zachowałem się jak dupek, przepraszam cię.
Po twoich policzkach spływały zły. Miałaś ochotę wykrzyczeć jak bardzo go nienawidzisz, ale nie potrafiłaś, mimo wszystko bardzo go kochałaś.
- Woohyun, tutaj się poznaliśmy i tutaj się żegnamy.. kocham cię, ale przepraszam to za mało.- wstałaś od stolika i wyszłaś, a chłopak tylko bezradnie się na ciebie patrzył. Chyba zrozumiał, że to już koniec.

~*~*~
  Kolejny scenariusz napisany przez mojego kochanego Woo~ Klaustrofobiczny masz oficjalne podziękowania od Bomi 💞
  Obydwoje mamy nadzieję, że wam się ten scenariusz spodoba. Oczekujcie kolejnych scenariuszy i zostawiajcie po sobie jakieś ślady w postaciach komentarzy~