niedziela, 11 grudnia 2016

GOT7 - The phone moan (18+)

ty i Bambam z GOT7 


Tydzień wolny od wszelkiej trasy i jakichkolwiek koncertów chłopaki z GOT7 postanowili spędzić...u ciebie w mieszkaniu. Przynajmniej tak na dzień dobry oznajmił ci twój ukochany tajlandczyk. Tęskniłaś za nim niemiłosiernie i byłaś przeszczęśliwa kiedy w końcu wrócił na jakiś czas by odpocząć, dlatego codzienne wizyty reszty chłopców...nie były ci na rękę. Oczywiście bardzo ich lubiłaś bo w końcu to przyjaciele twojego chłopaka, ale na prawdę chciałaś mieć Bama tylko dla siebie, zwłaszcza, że nie wiedziałaś, kiedy znowu przydarzy się taka okazja. 
Była dokładnie 19:47, wszyscy leżeliście rozwaleni w każdej części salonu. Mark i Jackson leżeli gdzieś na poduszkach niedaleko wielkiego regału z książkami, Youngjae i JB grali w coś na telefonach siedząc na kanapie blisko siebie a Jinyoung i Yugyeom jedli coś w kuchni. Tylko ty i Bam leżeliście wtuleni na kanapie i oglądaliście telewizję. 
-Zaraz usnę tu z tych nudów, dlaczego nic nie ma w tej telewizji - jęknęłaś. 
-Cicho, bo nie słyszę co się dzieje - uciszył cię szybko chłopak leżący obok ciebie. 
-Ale ja już widziałam tą dramę - jęknęłaś znowu i usiadłaś na łóżku na którym siedzieliście.
-To idziemy gdzieś na imprezę? - spytał szybko Jackson z podekscytowaniem w głosie również siadając.
-Szczerzę to wolę iść spać - skwitował go Mark. 
Jackson przewrócił tylko oczami i wrócił do poprzedniej pozycji. 
-To może obejrzyjmy coś wspólnie? - JB odłożył telefon i spojrzał po kolei na każdego zgromadzonego w pokoju. 
-Przecież BamBam nie pozwoli ci teraz przełączyć, za bardzo wciągnął się w tą dramę - jęknął tym razem Mark.
-Cicho bądźcie! Nic nie słyszę przez was! - zbulwersował się twój chłopak na co ty tylko przewróciłaś oczami.
Wszyscy westchnęliście. 
-To może po prostu chodźmy spać! - Mark nie dawał za wygraną.
-Lepiej zagrajmy w coś ciekawego, coś co trzyma w napięciu do końca - Jinyoung wrócił z kuchni trzymając w ręku kubek z piciem.
-Co masz na myśli? - Youngjae w końcu oderwał wzrok od ekranu swojego telefonu. 
-Mam na myśli zabawę w telefon - wszyscy, łącznie z tobą zaśmiali się z odpowiedzi JR'a. 
-Uwierz mi, że gdybym chciał się w to bawić to poszedłbym do przedszkola - Jackson znowu usiadł i powiedział do kolegi.
-Nie chodzi mi o taki telefon jak wy myślicie - zrezygnowany Junior pokręcił głową.
-A jaki? - dopytywałaś.
-Nie znacie tej gry? Jedna osoba dzwoni do kogoś i z nim normalnie rozmawia a druga...a druga robi tej osobie dobrze. Ta osoba która dzwoni musi nie dać po sobie poznać, bo jeśli osoba po drugiej stronie słuchawki się zorientuje co się dzieje, to przegrywa i ma wielki przypał - wszyscy słuchali chłopaka jak wryci, nie spodziewali się aż takiej gry -Na prawdę nie graliście w to w szkole? - zdziwił się czarnowłosy. 
 -Jesteś szalony, hyung - z kuchni wyszedł również Yugi. -I niby kto ma w to grać? 
-Zagrajmy w kamień, papier, nożyce i się wyjaśni. Przegrany będzie w to grał.
Cała siódemka, bez ciebie, zaczęła grać w kamień papier nożyce, żeby wyłonić przegranego który zrobi coś takiego. Dla ciebie było to bardzo dziwne i głupie...bo byłaś jedyną dziewczyną w tym pomieszczeniu i nie chciałaś majstrować przy sprzęcie któregokolwiek innego, niż twojego chłopaka. Chyba, że mieli jakiejś tajemnicze dziewczyny, które mogli przyprowadzić i w to zagrać. 
-BamBam przegrał, BamBam przegrał!! - Jackson latał po domu uradowany, krzycząc głośno i wydając z siebie róźne dziwne dźwięki.
-I co teraz? - dopytywał Bam
-Razem z ______ musisz to zrobić - aż cię zatkało. Tak przy nich wszystkich?
-Tak przy was? - BamBam wyjął ci to pytanie z ust
Nastała chwila ciszy.
-Nie no, możecie iść do innego pokoju a my po prostu będziemy słuchać - Junior wzruszył ramionami -Tylko rozmowa ma być na głośnomówiącym.
-Okej - twój ukochany wstał i podał ci rękę. 
Szczerze to nie myślałaś, że BamBam się na to zgodzi, ale postanowiłaś zaryzykować. W końcu tak dawno się nie widzieliście, tymi wszytkimi występami musiałbyć bardzo zmęczony, więc należało się mu trochę relaksu. 
Poszliście do sypialni, chłopak usiadł na łóżku a ty stanęłaś przed nim.
-Do kogo mam zadzwonić? - spytał spoglądając na ciebie
-Do kogoś, kto nie będzie zdziwiony jeśli ewentualnie usłyszy co robimy - zdecydowanie, przecież nie wypada w takiej sytuacji dzwonić do mamy...
Bam wybrał szybko numer jednego ze swoich starszych braci i włączył tryb głośnomówiący. Ty uklęknęłaś przy nim i zaczęłaś zdejmować jego spodnie. Nie wiedziałaś czemu aż tak się denerwowałaś, w końcu robiłaś to już dużo razy a z nim nie jesteś od wczoraj tylko od dobrych 2 lat. Może to ta obecność chłopaków za drzwiami cię tak denerwowała, w końcu któryś mógł nie dotrzymać słowa i wparować wam do pokoju. 
-Trochę się boję - powiedziałaś w końcu spoglądając na niego. On tylko przybliżył się i pocałował twoje usta na zachętę.
-Nie przejmuj się nimi, pomyśl, że ich tutaj w ogóle nie ma.
W końcu jego brat odebrał a ty zabrałaś się do..."pracy"? Nie wiedziałaś jakie określenie do tego jest najlepsze. Nie wiedziałaś dokładnie co masz robić więc po prostu postanowiłaś użyć do tego swojej dłoni. Na początku spokojnie i powoli, patrzyłaś kątem oka na reakcje chłopaka ale jak na razie nie reagował tylko spokojnie rozmawiał. Nie wiedziałaś o czym rozmawiał bo mówił w swoim ojczystym języku, ciekawa byłaś tylko, czy powiedział mu co tak naprawdę teraz robiliście. Po jakiś pięciu minutach zaczęłaś się niecierpliwić, że nic takiego się nie dzieje. Postanowiłaś zrobić coś więcej, pochyliłaś się nad nim i dotknęłaś ustami jego męskości. Dopiero teraz poczułaś jak cały zadrżał a jego głos na chwilę się załamał. Uśmiechnęłaś się w duchu i z każdym kolejnym ruchem przyśpieszałaś. Bamowi z trudem przychodziły kolejne słowa a jego oddech stał się płytki ale ciężki, jedną rękę wplótł w twoje włosy a druga podparł się na łóżku. Osoba po drugiej stronie linii chyba zaczynała się niepokoić, przynajmniej tak wywnioskowałam z tonu, który obrała rozmowa. Czyli zaraz przegramy. 
Nie minęło kolejne pięć minut, kiedy chłopak po prostu się rozłączył i z głośnym westchnięciem, a nawet jękiem osiągnął szczyt. Uśmiechnęłaś się i spojrzałaś na niego.
-Przegraliśmy - powiedziałaś cicho
-Nie ważne - zaśmiał się -Teraz sie lepiej zastanawiaj jak ich wyprosić, bo jeszcze nie skończyliśmy.
Oboje się zaśmialiście, ogarnęliście i ruszyliście wykopać resztę z domu, by w końcu spędzić trochę czasu sam na sam.

///
Ravi. 

sobota, 10 grudnia 2016

BTOB - Panika

ty i Minhyuk z BTOB

Był piękny, ciepły letni wieczór. Siedziałaś na balkonie w mieszkaniu, które wynajmowałaś razem ze swoją siostrą prawie w centrum Seulu. Popijałaś mrożoną kawę i czytałaś książkę, którą niedawno pożyczyłaś z niedalekiej biblioteki. Rok szkolny prawie się skończył, więc miałaś większe luzy i więcej czasu mogłaś poświęcić na zasłużony i upragniony odpoczynek. Nie planowałaś dzisiaj już żadnego wyjścia z domu, nie umówiłaś się z nikim a zazwyczaj tak właśnie robiłaś. Lubiłaś się wieczorami spotkać z przyjaciółmi albo ze swoim chłopakiem - Minhyukiem, lecz dzisiaj byłaś tak zmęczona, że nie mogłaś sama zrobić sobie swojej ukochanej mrożonej latte.
Pogoda dopisywała, twoje rozpuszczone włosy i dość odkryte ze względu na porę roku ciało co jakiś czas muskał przyjemny wiatr, od razu czułaś się bardziej odprężona. Lecz nagle z twojego błogiego stanu wyrwał cię głos twojej starszej siostry.
-Yah, _____. Głucha jesteś? - jak zawsze miła -Ktoś od dobrych 15 minut próbuję się do ciebie dodzwonić i nadal nie daje za wygraną!
-Przepraszam, zaczytałam się - wytłumaczyłaś szybko i wzięłaś od niej swój telefon. Przejechałaś palcem po ekranie by zobaczyć kto dzwonił.
"20 nieodebranych połączeń od Peniel~"
Zaniepokoiłaś się, nigdy nikt nie dzwonił do ciebie tak często i natarczywie, na dodatek nie Peniel, on zawsze wolał pisać wiadomości niż wisieć na słuchawce. Czym prędzej nacisnęłaś zieloną słuchawkę by do niego oddzwonić. Dosłownie po jednym sygnale usłyszałaś głos przyjaciela.
-____?! - krzyknął
-Coś się stało? Dlaczego krzyczysz? - spytałaś od razu.
-Minhyuk...Minhyuk ma znowu atak!! - krzyknął znowu z wyraźnym przerażeniem w głosie.
Twoje serce tak jakby stanęło, tak bardzo nienawidziłaś tego stanu, który go dotykał czasami nawet kilkanaście razy dziennie.
-Co on teraz robi? - dopytywałaś jeszcze spokojnie ale w środku aż kipiałaś z niepokoju i strachu.
-Zamknął się w pokoju, krzyczy, płacze, rozwala wszystko co wejdzie mu pod nogi, znowu nie ma z nim kontaktu, proszę pomóż nam!
-Będę za 5 minut - powiedziałaś i rozłączyłaś się.
Czym prędzej ubrałaś buty i jakąś bluzę, wzięłaś telefon i bez słowa wyjaśnienia wybiegłaś z domu. Do dormu chłopaków nie miałaś daleko dlatego całą drogę biegłaś jak szalona mimo, że nienawidziłaś biegać. Ludzie patrzyli się na ciebie jak na jakąś wariatkę ale najważniejsze teraz dla ciebie było zdrowie i bezpieczeństwo swojego ukochanego, który od 2 lat choruje na zespół lęku napadowego. Cały ten koszmar zaczął się od niewinnego i niegroźnie wyglądającego wypadku samochodowego i lekkiego uderzenia w głowę. Pierwszy napad był dość delikatny i szybko daliście sobie z nim radę bez ingerencji lekarza. Stopniowo to wszystko zaczęło się pogłębiać a jego napady paniki stały się nagłe i wzrosły o palpitacje serca, duszności czy brak zdolności swobodnego złapania tchu. Depersonalizacja*  czy derealizacja** panujące przy tym były tak silne, że nawet wezwany lekarz pogotowia nie umiał sobie z nimi poradzić, jedyne co robili to zastrzyk uspokajający. Każdy taki atak trwał około 30 minut, czasami krócej ale nigdy dłużej. Nie wiedziałaś dlaczego to wszystko zaczęło się akurat w jego głowie i przede wszystkim, jak to się zaczęło. Aktualnie Minhyuk uczęszcza na terapie i bierze silne leki, dlatego zdziwiłaś się, że ty musiałaś interweniować bo od czasu podjęcia leczenia farmakologicznego żadnen z jego kolegów nie skarżył się. Kochałaś go i nie wyobrażałaś sobie zostawić go, zwłaszcza w takiej chwili, chociaż wiele osób mówiło ci, że jego choroba byłaby wystarczającym powodem rozstania. Wierzyłaś, że pewnego dnia wyjdzie z tego i znowu będzie mógł cieszyć się z tobą życiem, bo bez tych napadów jest naprawdę świetnym chłopakiem.
Wybiegłaś z windy i czym prędzej zapukałaś w drzwi domu w którym mieszkało 7 przyjaciół. Drzwi otworzył ci przerażony Hyunsik, był cały blady, aż zaczęłaś się bać co zastaniesz w środku. Już chciałaś się przywitać, gdy Hyunsik jednym ruchem wciągnął cię do środka i zaprowadził pod drzwi pokoju Minhyuka.
-Nie czas teraz na powitania, po prostu idź do niego i mu pomóż bo my już nie dajemy rady - powiedział szybko.
Rozejrzałaś się domu, wyglądał jak istne pobojowisko, albo gorzej, połamane lampy, poprzewracane szafki czy krzesła, porozbijane lustra oraz ramki na zdjęcia, podarte zasłony, aż trudno było uwierzyć, że to wszystko była sprawka twojego chłopaka.
-Dlaczego nikt mi nie powiedział, że jest aż tak źle? - spojrzałaś na całą gromadę stojącą pod drzwiami ale nikt ci nie odpowiedział.
-Jak długo to trwa? - spytałaś znowu
-Jakąś godzine, może nawet dłużej. - odpowiedział ci cichym głosem Ilhoon -W środku jest Eunkwang i próbuje załagodzić sytuacje, ale to chyba i tak już nic nie da.
-Godzinę? Dlaczego jeszcze nikt z was nie zadzwonił po pomoc! - uniosłaś głos, może niepotrzebnie, ale nerwy brały nad tobą górę.
-ODEJDŹ STĄD, NIE ZBLIŻAJ SIĘ DO MNIE, NIE RÓB MI KRZYWDY, SŁYSZYSZ?! - usłyszałaś wyraźny i przerażony krzyk Minhyuka a chwile potem zobaczyłaś zrezygnowanego lidera wychodzącego z jego pokoju. Zaczęłaś się obawiać o swoje bezpieczeństwo, ale w końcu jesteś jego dziewczyna i tobie by nic nie zrobił, prawda? Przełknęłaś głośno ślinę i delikatnie zapukałaś w drzwi.
-Minhyukkie? - powiedziałaś na tyle głośno by usłyszał przez drzwi -To ja, mogę wejść?
Cisza. Postanowiłaś zaryzykować i nacisnęłaś na klamkę. Jeszcze raz przełknęłaś ślinę i weszłaś do pokoju. Rozejrzałaś się po pokoju w poszukiwaniu chłopaka ale pierwsze co rzuciło ci się oczy to bałagan, który był jeszcze gorszy niż w innych częściach domu. Minhyuk siedział w szparze pomiędzy łóżkiem a ścianą, miał spuszczoną głowę, cicho płakał i cały drżał. Od razu podeszłaś do chłopaka i uklęknęłaś na przeciwko niego, widziałaś, że znowu miał problemy ze złapaniem tchu i znowu tak strasznie się spocił.
-Minhyukkie - powiedziałaś znowu delikatnym głosem. On tylko podniósł głowę i spojrzał na ciebie zapłakanymi oczami. Miał całe zakrwawione wargi od ich przygryzania i kilka siniaków w okolicach oczu, pewnie przez zawroty głowy kilka razy się przewrócił. Widok chłopaka w takim stanie od razu sprawił, że się rozkleiłaś i zaczęłaś płakać razem z nim. Pogładziłaś jego policzek kilka razy a potem od razu wtuliłaś go w siebie. On niepewnie objął cię ramionami i płakał dalej.
-Spokojnie, wszystko będzie dobrze - szeptałaś gładząc jego plecy -Co się dzieje Minhyuk?
-Boję się - szepnął po dłuższej chwili -Nie chcę nikogo z was stracić, nie chcę żeby komuś z was stała się krzywda - pociągnął nosem - A on cały czas mówi mi, że was skrzywdzi.
Nadal jego ciało tak przeraźliwie drżało, jego oddech nadal był ciężki a serce jakby zaraz miało wyskoczyć z jego piersi.
-Nikt nikomu nic nie zrobi, nie martw się. Ja cię obronię...ja obronię nas wszystkich przed nim - wolałaś nie wnikać o kim on mówił, najważniejsze było jak najszybsze uspokojenie go.
Trzymałaś go w swoich ramionach i kołysałaś jak małe dziecko przy okazji sama płacząc, ale tak, żeby on tego nie słyszał. Jego cierpienie tak bardzo cię bolało, bolała cię również ta bezsilność, bo przecież nie mogłaś mu inaczej pomóc. Wiedziałaś, że atak już ustępuje i zaraz znowu wszystko wróci do normy. Przez kolejną godzinę nie odezwałaś się już słowem, po prostu siedziałaś przy nim i trzymałaś go blisko siebie. Dopiero po godzinie oderwał się od ciebie i spojrzał w twoje oczy,
-Przepraszam - szepnął spuszczając wzrok -Znowu to zrobiłem.
Nie rozumiałaś dlaczego zawsze się o to obwiniał, jakby chciał się tak zachowywać.
-Nie przepraszaj, przecież nie chciałeś tego zrobić - zaczęłaś znowu gładzić jego policzek. Starłaś resztki łez z jego twarzy a następnie poczochrałaś jego czarne włosy. -Chodź, musisz wziąć leki.
Pomogłaś mu wstać, ale on zamiast iść do kuchni to złączył wasze usta w delikatnym pocałunku.
-Nawet nie wiesz jaki jestem wdzięczny, że mimo tego wszystkiego jesteś ze mną - szepnął gdy ty zlizywałaś ze swoich warg resztki jego zaschniętej krwi.
-Kocham cię Minhyuk, nigdy cię nie zostawię, przecież dobrze o tym wiesz - również szepnęłaś łapiąc jego dłoń w swoją. On się tylko lekko uśmiechnął a po twoim policzku spłynęła ostatnia już tego dnia łza.
-No chodź, musisz wziąć leki i posprzątać! - pośpieszyłaś go.

//
Ravi
**derealizacja - poczucie nierealności otoczenia, w którym znajduje się dana osoba
*depersonalizacja - poczucie nierealności, obcości wobec samego siebie



niedziela, 13 listopada 2016

SEVENTEEN - Anioł czy człowiek?

ty i Wonwoo z Seventeen


W końcu, po 4 latach treningów nadszedł ten dzień. W końcu nadszedł ten upragniony przez ciebie dzień - debiutowałaś pod skrzydłami Pledis.
Razem z innymi członkiniami tworzyłyście dość zgrany zespół. Było was w sumie pięć, czyli ani nie za dużo ani za mało, wręcz idealnie.
Za chwile miał się odbyć wasz debiutowy showcase, wszystkie stałyście za kulisami i ostatni raz ćwiczyłyście choreografie. Chciałyście, żeby wszystko wypadło świetnie i żeby wszyscy byli wami zachwyceni. Trenowałyście dzień i noc przez bite 4 lata, nawet w urodziny, święta czy inne ważne dni, przegapiłaś tyle okazji żeby zobaczyć się z rodziną dlatego, że musiałyście się szkolić.
Tego dnia nie czułaś się najlepiej, było ci dziwnie słabo i momentami niedobrze, na dodatek właśnie teraz zaczęłaś się trząść a twoja głowa jakby zaraz miała wybuchnąć, tylko do końca nie wiedziałaś dlaczego tak sie działo...może to wszystko przez ten stres? To było chyba jedyne logiczne rozwiązanie w tym momencie. Wzięłaś kolejnego łyka wody i postanowiłaś to wszystko zostawić dla siebie, bo po co siać niepotrzebną panikę.
10 minut do rozpoczęcia. Na widowni siedzieli wszyscy z wytwórni, CEO, menadżerowie, artyści a nawet inni trainee, wasze rodziny i na dodatek tyle fanów, nie spodziewałaś się, że to będzie aż tak wyglądać. Ostatnie poprawki stylistek i ostatnie wskazówki od menadżera i wielu innych ludzi.
Wzięłaś głęboki oddech by zapomnieć o tym co ci dzisiaj dokucza, tłumaczyłaś sobie, że kiedy będzie po wszystkim to na pewno ci przejdzie.
-Dziewczyny, ustawiać się! Zaraz wchodzicie! - usłyszałaś i zgodnie z poleceniem ustawiłyście się w rzędzie. Wymieniłyście między sobą ostatnie uśmiechy i uściski. Dokładnie kilka sekund później usłyszałyście muzykę i kurtyna uniosła się w górę ukazując was publiczności.
Przywitały was tłumy ludzi, krzyczących, z banerami i lightstickami w ręku. Uśmiechnęłaś się szeroko i zaraz zaczęłaś tańczyć zgodnie z układem.
Po pierwszej piosence nastąpiła przerwa na przedstawienie się i krótką rozmowę. Wzięłaś kolejny tego dnia łyk wody bo jakby wszystkie dolegliwości jakby się nasiliły. Na szczęście prowadzący showcase - Baekho z NU'EST, poprosił was o spoczęcie na krzesłach bo chyba byś się przewróciła.  Do ręki dostałaś wachlarz i od razu bez zastanowienia zaczęłaś się nim wachlować, nie zapominając się uśmiechać do tego, żeby nikt nie wyłapał faktu, że chyba zaraz umrzesz na tej scenie. Akurat dzisiaj to wszystko musiało się stać.
Po krótkiej rozmowie i kilku pytaniach typu czy się cieszycie z debiutu itp przyszedł czas na następną piosenkę i na następną choreografię. Nie czułaś się jeszcze na tyle źle, żeby zakomunikować komuś o tym jednak z każdą kolejną minutą było coraz gorzej. Wasz mini-album składał się z 6 piosenek i wszyscy liczyli na to, że je wykonacie, nie mogłaś zawieść fanów i reszty zespołu dlatego wzięłaś się w garść. Jak na razie wszystko szło zgodnie z wcześniejszym planem.
Kolejna rozmowa, kolejne pytania. Cieszyłaś się, że to akurat Baekho dostał rolę MC, był chyba twoim najlepszym przyjacielem od początku wstąpienia do tej wytwórni, mogłaś zawsze na niego liczyć i takie tam. Po tym pseudo-wywiadzie nadszedł czas na ostatnie dwie piosenki. Odetchnęłaś głęboko i skupiłaś się na układach.
W końcu Baekho żegnał twój zespół a cała wasza piątka kłaniała się wszystkim zgromadzonym na sali. Liderka twojego zespołu wyczuła, że coś sie dzieje bo już do końca trzymała cię za rękę i bacznie cie obserwowała. Udało ci się, przeżyłaś i nic nie zepsułaś.
Wolnym krokiem skierowałaś się za kulisy. Kiedy tam byłaś złapałaś się ściany i powoli ruszyłaś do garderoby gdzie pewnie czekali już wszyscy żeby wam pogratulować. Nie myliłaś się, na pierwszy ogień rzucił się menadżer, CEO no i NU'EST z którymi byłyście najbliżej, w końcu miałyście być żeńską wersją ich.
Jedyne co robiłaś to uśmiechałaś się i dziękowałaś za przybycie bo w tym momencie najbardziej marzyłaś o tym, żeby położyć się w swoim łóżku.
-Wszystko okej? - usłyszałaś głos Minhyuna i jedynie pokiwałaś twierdząco. Na szczęście wszyscy zaczęłi się rozchodzić i na sali zostali z wami jedynie NU'EST i Seventeen.
-Tak, nie martw się, po prostu nie mogę w to wszystko uwierzyć - zaśmiałaś się a on odpuścił.
Odeszłaś od niego i już chciałaś iść dalej, ale w tym momencie twoje nogi odmówiły posłuszeństwa, przed oczami zrobiło się czarno. Już myślałaś, że zaraz uderzysz z całej siły o kafelkową posadzkę ale ktoś w ostatnim momencie cie złapał. Nie mogłaś otworzyć oczu więc po prostu złapałaś się tej osoby tak mocno jak potrafiłaś w tym momencie. Poczułaś jak ta osoba bierze cię na ręce i prowadzi chyba w okolice okna, nadal trzymając cię na rękach.
Dopiero po dłuższej chwili otworzyłaś normalnie oczy. Okazało się, że osobą która cie złapała był Wonwoo z Seventeen. Twój Wonwoo.
-Ale nam napędziłaś strachu - zaśmiał się patrząc w twoje oczy -Musimy pojechać do szpitala, bo nie wyglądasz najlepiej.
Uśmiechnął się i pomógł ci ustać na nogach. Doprowadził cię do samochodu i razem z liderką twojego zespołu oraz menadżerem wsiadł do niego. Zajął miejsce obok ciebie i oparł twoją głowę o jego ramię.
Uśmiechnęłaś się lekko bo już od jakiegoś czasu skrycie podkochiwałaś się w nim. Od reszty Seventeen dowiedziałaś się, że on też coś do ciebie czuł. Często mijaliście się na sali treningowej i razem tańczyliście czy śpiewaliście. On uczył cię rapować a ty uczyłaś go śpiewać, czasami nawet zdarzało się wam gotować coś razem w wytwórniowej kuchni. Ogólnie lubiłaś jego towarzystwo i zawsze chciałaś spędzać z nim jak najwięcej czasu. Może dlatego tyle godzin spędzałaś w wytwórni i na sali treningowej, nawet kiedy reszty po prostu nie musiałaś tego robić.
Przymknęłaś oczy i odetchnęłaś głośno. Najważniejsze, że wszystko wyszło.
-Mogłaś powiedzieć  komuś, że źle się czujesz - mruknął w twoim kierunku a potem pstryknął cię w głowę. Znalazł twoją rękę i szybkim ruchem splótł wasze palce razem.
-Głupek. Muszę cię jeszcze dużo nauczyć.

//
Ravi.

poniedziałek, 24 października 2016

EXO - Zakupy



Suho

-____~ Które lepsze? Jabłkowe czy pomarańczowe? - zapytał ciebie lider EXO pokazując kolejne soki
-Które chcesz. - prychnęłaś
 Siedzieliście przy tych sokach już 15 minut, a Suho nie wiedział które wybrać. Odłożył jeden karton i wziął kolejny.
-No to jabłkowy czy multiwitamina? - spytał ponownie
-Junmyeon... Weź obydwa!
 Zabrałaś mu obydwa kartony z sokami, wsadziłaś do koszyka i odjechałaś do innej alejki. Wzięłaś to co najpotrzebniejsze i znowu pojechałaś koszykiem gdzieś indziej. Nagle Suho zatrzymał się przy kolejnej rzeczy. No pięknie. Znowu będzie się zastanawiał nad wyborem.
-Paprykowe czy zielona cebulka? - pokazał dwie paczki chipsów
-Nie umiesz robić zakupów? Weź te, które chcesz najbardziej, albo weź jedne i drugie.
 Chyba cię posłuchał. Wziął dwie paczki. Przeszliście jeszcze przez kilka innych działów. Za każdym razem kiedy brał do ręki po dwa rodzaje danego zakupu i chciał ciebie zapytać o zdanie, ty tylko na niego wymownie patrzyłaś, a on już wiedział co miał robić. Albo jedno wybrane z tych dwóch albo obydwa. Zawsze wybierał tą drugą opcje i do tych rzeczy, które wybrał dokładał jeszcze po trzy.
 Po wróceniu do dormu zespołu ty i Suho wzięliście się za rozpakowywanie waszych zakupów.
-Nie za dużo tego kupiłeś? - zapytałaś patrząc na ogrom zakupionych produktów.
-Nieee... - odpowiedział -Dzisiaj jest mega kino w telewizji. Chłopaki wszystko wsuną.

Xiumin

  Chodziłaś od alejki do alejki w sklepie spożywczym. Był ogromny, a ty nie mogłaś znaleźć jednej bardzo ważnej dla kobiety rzeczy. Tak. Podpasek. To było takie krępujące, bo razem z tobą chodził także Xiumin. Uparł się, że potowarzyszy tobie podczas zakupów.
 -Czy już mamy wszystko? - zapytał po dość dłuższej chwili ciszy
 -Nie, jeszcze jedna rzecz, ale nie mogę jej znaleźć
 -Powiedz mi co to to ci pomogę.
 -Chyba nie chcę pomocy.
  Poszłaś dalej. Czy to możliwe, że w takim dużym, wielobranżowym sklepie nie ma cholernych podpasek?! Jeszcze ten Minseok. Nie mogłaś mu od tak powiedzieć co chcesz kupić. To takie krępujące. Ty nawet swojemu ojcu nigdy nie mówiłaś, że one są ci bardzo potrzebne, a wychowywał cię sam. Jakbyś teraz powiedziała to Xiuminowi to dla ciebie byłoby to równoznaczne z rozebraniem się przed nim. Miałaś swoje zasady, głupie zasady.
 -To powiesz mi czy będziemy tak chodzić aż zamkną sklep? - spytał znowu
 -Będziemy chodzić aż zamkną sklep.
 -____, nie możesz mi tak po prostu powiedzieć, że szukasz podpasek?
 -S-skąd wiesz czego szukam? - zająknęłaś się. Skąd on to wiedział? Nic mu nie mówiłaś. Zasady, co nie.
 -Ja wiem wszystko. - zaśmiał się -A tak na serio to Sehun mi powiedział po tym jak w toalecie znalazł zawiniętą podpaskę. A raczej inna dziewczyna u nas na razie tyle nie przesiaduje co ty.
  Jak mogłaś przeoczyć takie coś. Zostawić podpaskę, zużytą podpaskę w dormie dziewięciu chłopaków. Masakra. No ale skoro wiedział czego szukasz to czemu nie powiedział, że wie o co chodzi.
 -Minseok... Skoro wiesz czego szukam, to może mi pomożesz je znaleźć.
 -Są w alejce za tobą.

Lay


 -Yixing! Trzeba pójść po jedzenie! - wydarłaś się na jednego z członków EXO, który aktualnie leżał na kanapie przed telewizorem
 -Taa... Jak program się skończy. - odpowiedział bez żadnego entuzjazmu
 -Wstawaj z tej kanapy i idziesz ze mną.
 -Powiedziałem, że jak się program skończy.
  Stanęłaś dokładnie przed nim zasłaniając widok na telewizor. Uśmiechnęłaś się do niego i pokazałaś na przedpokój żeby tam poszedł. Ten tylko przesunął głowę i dalej oglądał swój program. Tak chce się bawić? No dobrze. Przesunęłaś swoje ciało tam gdzie teraz chłopak się patrzył. Ten położył się w drugą stronę i znowu widział telewizor. Przemieszczaliście się tak jeszcze kilka razy, aż znalazłaś pilota. Odwróciłaś się w stronę urządzenia i je wyłączyłaś. Jednak na marne. Nic się nie wyłączyło.
 -Co jest? - spytałaś się sama siebie i spojrzałaś na pilota
 -To pilot od wieży. Ona i tak się nie włączy bo jest odłączona tak ogólnie. - odpowiedział Lay oglądając program. Czy ten człowiek nie może zrobić czegoś dla innych i chodź raz pójść z tobą na zakupy?
  Odeszłaś od kanapy. Zaczęłaś szukać pilota po całym salonie. Sprawdzałaś na każdej półce, fotelu, stoliku do kawy, nawet spojrzałaś pod kanapę. Nic. Wtedy cię oświeciło. Przecież na każdym telewizorze jest wyłącznik po boku. Podeszłaś szybko do ekranu i znalazłaś wyłącznik. Kliknęłaś go i po sprawie. Z uśmiechem na ustach odwróciłaś się w stronę Yixinga, ale jego już nie było. Ninja z niego. Schował się bo nie chce ruszyć tyłka z domu.
 -Lay! Wiem, że jesteś w domu. Nie uciekniesz przed zakupami! - krzyczałaś z zamiarem wybawienia chłopaka z kryjówki.
 -Kupe robię! -usłyszałaś z toalety -Nie przeszkadzaj mi teraz!
  Czy on jest niepoważny? Raczej tak. Najpierw program, teraz kupa... Ewidentnie przedłuża wasze wyjście. No nic. Poczekałaś aż Lay wyjdzie z łazienki. Trwało to nie więcej niż 25 minut. Długo, strasznie długo. Jak można tyle srać?
 -Możemy iść? - zapytałaś go gdy tylko wyszedł
 -Niech ci będzie. - westchnął i ruszył do przedpokoju
  Poszłaś za nim. Zakładając buty ktoś wszedł do dormu. Był to Baekhyun z Chanyeolem.
 -Zrobiliśmy zakupy~ - usłyszałaś od Byuna
 -Ooo... Jaka szkoda. ____ już nie musimy iść do sklepu.
  Spojrzałaś na Laya. Śmiał się. To była jego sprawa. To on za tym stał. Będąc w toalecie napisał do chłopaków żeby zrobili małe zakupy i czekał aż będą blisko domu. Geniusz zła normalnie.
 -O ty chuju. - mruknęłaś pod nosem
 -Teraz możemy razem pooglądać telewizję! - wykrzyczał Yixing przytulając cię od tyłu

Baekhyun

 -____! ____! - znowu krzyk, znowu ta sama osoba się na ciebie wydziera. Przecież nic złego dzisiaj nie zrobiłaś
 -Czego chcesz, Baek... - odwróciłaś wzrok od telefonu i popatrzyłaś na chłopaka
 -Musisz ze mną iść.
 -Nie muszę.
 -Musisz. To jest sprawa życia i śmierci. - spojrzał tobie w oczy
  Znowu to samo. Gdy patrzył w twoje oczy, rozpływałaś się i zaczynałaś mu wierzyć we wszystko co powie, nawet kiedy będzie to najgłupsze kłamstwo na świecie.
 -No dobrze. Pójdę.
 -No to się ubieraj. Wychodzimy.
 -A mogę wiedzieć gdzie?
 -Do sklepu.
  Nie zadawałaś więcej pytań. Posłusznie ubrałaś swoje buty, kurtkę i razem z Baekhyunem wyszliście z dormu. Oczywiście ty prowadziłaś auto, bo chłopak nie zdał na prawo jazdy. Trzeci raz. Niech on się w końcu postara, nie będziesz go wiecznie wozić. Po kilku minutach znaleźliście się w galerii. Baekhyun od razu pociągnął cię w stronę sklepu z kosmetykami.
 -Po co tu przyszliśmy? - zapytałaś gdy chłopak zaczął szukać czegoś na półkach.
 -Muszę kupić eyeliner, ale te babki juzmnie dobrze znają i mi nie sprzedadzą. Dlatego ty jesteś tu ze mną by mi je kupić. - uśmiechnął się szeroko i wręczył ci omawianą rzecz
 -Głupi jesteś - odwzajemniłaś jego uśmiech i zabrałaś od niego eyeliner.

Chen

 Chodziłaś z Jongdae już dość długi okres czasu po ogromnym rynku. Chłopak łaził od stoiska do stoiska i próbował różne smaki kimchi.
-Dzień dobry. - powiedział do kolejnej sprzedawczyni -Czy mógłbym spróbować pani kimchi?
 Kobieta uśmiechnęła się do niego i dała mu zdegustować jedzenie. Ile będzie on tak jeszcze jadł i jadł? Wróci do domu i będzie znowu jadł. Żarłok jeden. Czy chociaż jeden dzień twój chłopak mógł tyle nie jeść? Przy każdym stoisku kupował kimchi. Przecież wszystko to to samo! Po co mu jeszcze więcej?
  Gdy Jongdae smakował coraz to innych rodzajów tego samego jedzenia, ty poszłaś do sklepu z różnymi popierdółkami. Chociaż się czymś zajmiesz gdy tamten będzie jadł. Kupiłaś w sklepie najpotrzebniejszą rzecz do dormu chłopaków, a mianowicie szczotkę ze zmiotką oraz gąbeczki do mycia naczyń. Oni serio nie mogą sami w to inwestować lub chociaż pomyśleć by się tym ktoś zainteresował?
  Wróciłaś do Chena, który czekał na ciebie pod wejściem do sklepu.
 -Kupiłaś to co chciałaś? - spytał. Myślałaś, że nie wie o tym, że tu weszłaś, a tu taka niespodzianka.
 -Tak. A raczej to co jest wam w dormie bardzo potrzebne.
 -O! To idealnie! Dobrze, że ciebie mamy. - uśmiechnął się -Idziemy po jeszcze kilka rodzajów kimchi.
 -Serio? Znowu kimchi. Tylko to jesz od samego przyjścia tutaj. Nie możesz spróbować czegoś innego?
 -Mogę. - popatrzył się na ciebie wzrokiem pedofila -Ale musimy wrócić do domu.
 -Podoba mi się ta opcja - także się uśmiechnęłaś, ale nie jak pedofil
  Wróciliście do dormu w wielkim pośpiechu. Raczej ty się spieszyłaś bo wiedziałaś, że Jongdae się tak łatwo nie daje i się z tobą zbyt często nie kocha. Ale teraz to inna bajka. Dlatego szybko położyłaś wasze zakupy w kuchni i podeszłaś do swojego chłopaka. Dałaś mu buzi w policzek, a ten się tylko na ciebie dziwnie spojrzał.
 -Co chcesz? - zapytał nagle
 -Jak to co? To co ty chciałeś ze mną spróbować. 
 -O czym ty pomyślałaś?
 -No jak to o czym? O seksie kochanie.
 -Ale... Ale ja chciałem z tobą spróbować sera pleśniowego, który kupiłem jak ty byłaś w sklepie. 

Chanyeol


  Chanyeol chodził razem z tobą po sklepach z ubraniami. Nigdzie nie mogłaś znaleźć odpowiednich dla siebie spodni. Albo były za długie, albo za ciasne, albo szycie było nie takie jak chciałaś. W skrócie, żadne ci się nie podobały.
 -Słonko... - zaczął twój chłopak -Możemy już wracać do domu? Głodny zaczynam się robić a Kyungsoo robi dzisiaj dobry obiad.
 -Nie Yeol. Muszę siebie kupić spodnie. - powiedziałaś wchodząc do kolejnego sklepu z odzieżą
 -Po co ci spodnie jak w domu i tak je z ciebie ściągne.
 -Oj już bądź cicho. - skarciłaś go
  Nagle twoje oczy się powięszyły, a obiektem, który tak zobaczyłaś były spodnie. Właśnie takie jakie szukałaś. Podeszłaś do wieszaków, na których były one powieszone i wzięłaś swój rozmiar.
 -Chanyeol chodź ze mną. Powiesz mi czy są dobre.
 -Są. Kupujemy i wychodzimy.
 -Nie tak szybko. Muszę je jeszcze przemierzyć.
 -Ale obiad nam wystygnie.
 -Żadne ale. Idziesz ze mną.
  Poszliście w stronę przymierzalni. Już miałaś wchodzić do jednej z nich, ale usłyszałaś dziwny dźwięk dochodzący z ostatniej przymierzalni. Takie jakby pojękiwanie? Tak, ktoś tam jęczał. Spojrzałaś na Chanyeola, a ten jak gdyby nigdy nic się uśmiechał. Co z nim nie tak?
 -Chan... Nie słyszysz? - zapytałaś
 -A co mam słyszeć?
 -Ktoś się tam kopuluje...
 -Co robi? - on jest taki głupi, czy tylko udaje
 -Kopuluje.
 -Czyli?
 -Rucha. Lepiej?
 -Tak. Może ty też chcesz? - uśmiechnął się i poruszał śmiesznie brwiami
 -Chyba w twoich snach. - odwróciłaś się na pięcie -Idę do kasy i jedziemy na obiad.

D.O

-Kyungsoo~ - przeciągnęłaś idąc za chłopakiem do jego pokoju -Co kupiłeś?
-Nie ważne. - odpowiedział
-No Kyungsoo~
-Czy to ważne?
-Tak, bardzo ważne.
-Nie powiem.
 Chłopak postawił pudełko na swoim łóżku. Podszedł do ciebie i wyprowadził z pokoju.
-Ja chciałam tylko się dowiedzieć co kupiłeś.
-Dowiesz się w swoim czasie. A teraz do widzenia.
 Wyszłaś z jego pokoju i poszłaś do salonu. Usiadłaś na kanapie. Zaczęłaś oglądać jakiś program w telewizji. Po kilku minutach reszta zespołu do ciebie dołączyła. Ta reszta, wszyscy oprócz D.O. Tak bardzo byłaś ciekawa co on kupił. Widziałaś tylko pudełko. Szare, nie za ciekawie wyglądające pudełko. A jeżeli w tym pudełku było coś niebezpiecznego? Chciałaś wiedzieć i już.
 Nagle z pokoju wyszedł Kyungsoo. Zadowolony chłopak usiadł obok ciebie. Ciągle się do siebie uśmiechał. Podłączył jakąś bombę i teraz się cieszy, że ktoś zginie. Na pewno tak jest.
-Kyungsoo - zaczął niepewnie Suho. Ten tylko na niego popatrzył -Czemu się tak dziwnie uśmiechasz?
-Bo coś mam. Coś fajnego.
 Wstał z kanapy i poleciał do pokoju. Tak jak szybko poszedł tak też szybko wrócił. W rękach miał to pudełko, tyle że ozdobione papierem kolorowym, kokardkami i innymi duperelami. Ozdobił bombę. Super. A najlepsze jest to, że ci ją podarował. Jeszcze lepiej.
-To dla ciebie. Jak wracałem z zakupów to zobaczyłem to i pomyślałem, że ci się spodoba.
 Patrzyłaś na niego to na pudełko, na niego, na pudełko i tak jeszcze kilka razy. Nie wiedziałaś czy masz się cieszyć czy bać. Ale raz kozie śmierć. Otworzyłaś je. W środku znajdował się mały szary króliczek. Jednak nie bomba, tylko słodkie zwierzątko. Zawsze chciałaś takiego mieć.
-Dziękuje Kyungsoo~

Kai

 Siedziałaś w przymierzalni już od ponad godziny i nadal nie mogłaś znaleźć dla siebie idealnej sukienki na ślub swojej kuzynki. Musiała być pudrowo-różowa, do ud i najlepiej gdyby na pasie miała jakiegoś kwiatka. Takie podobały ci się najbardziej. Ale, że nie było takich jakie chcesz musiałaś przymierzać wszystkie inne. A najgorsze było to, że twój chłopak nie pozwalał ci wybierać sam. Jongin sam musiał pójść po sukienki i te które mu się najbardziej spodobały ty przymierzałaś. Oczywiście z żadną nie trafił.
 Po kolejnych dwóch sukienkach wkurzyłaś się. W ostatnio przymierzonej wyszłaś z małego pokoiku i sama postanowiłaś wybrać.
-Co robisz? - zapytał Kai gdy ciebie zobaczył
-Idę po sukienkę. Nie podobają mi się te, które ty mi przynosisz.
-Jak to? Przecież ja takie ładne wybieram. - zrobił minkę niczym kot ze Shreka
-Ale źle się w nich czuje.
 Już na wejściu do sklepu zauważyłaś piękną sukienkę. Niestety nie miałaś wcześniej odwagi powiedzieć Jonginowi, że akurat ta ci się podoba, bo sam chciał jakąś wybrać. Ale po godzinie się już wkurzyłaś. Wzięłaś odpowiedni rozmiar tej sukienki i weszłaś z powrotem do przymierzalni. Po kilku minutach wyszłaś z niej ubrana w przepiękną sukienkę z beżową górą i rozkloszowanym, białym dołem. Może to nie była ta twoja pudrowo-różowa z kwiatkiem, ale i tak była śliczna.
 -No i jak wyglądam? - spytałaś chłopaka stojącego przez przymierzalnią. Ten tylko się na ciebie gapił -Halo. Ziemia do Kaia! I co powiesz?
  Jongin podszedł do ciebie i zaczął szeptać tobie na ucho, prowadząc do pomieszczenia, z którego wyszłaś.
 -Wyglądasz tak seksownie, że mógłbym cię wziąć tu i teraz w tej przymierzalni.
 

Sehun

 Chodziłaś po domu i się denerwowałaś. Gdzie ten dekiel mógł zabłądzić. Przecież wysłałaś go tylko po kilka rzeczy do sklepu obok. Już więcej tego nie zrobisz. Mijała kolejna godzina na Sehuna dalej brak. A jak mu coś zrobili. Chociaż... Nieee.
 W drzwiach wejściowych ktoś przekręcił kluczyk. No w końcu. Sehun przyszedł z zakupów.
-Sehunnie~ - przeciągnęłaś patrząc na niego
-Tak?
-A gdzie masz zakupy?
-No właśnie. To bardzo fajna historia.
-Zamieniam się w słuch.
 Zanim Sehun wszystko ci opowiedział, zdjął z siebie buty i kurtkę i razem z tobą usiadł w salonie.
 -Chciałem wziąć te rzeczy co mi zapisałaś na kartce. Idę, idę i idę, a tego nie ma. Nie mogłem znaleźć.
-Makaronu nie mogłeś znaleźć?
-Nie było, nic nie było.
-Warzyw też nie?
-Nie.
-Nawet zwykłego chleba nie było?
-Nic, a nic.
-To w jakim ty sklepie byłeś?
-Z bubble tea
 Sehun uśmiechnął się i poleciał do przedpokoju. Po chwili przyszedł z napojem, o którym wspomniał.
-Dla ciebie także kupiłem.

~~*~~*~~
Bomi

  Dzisiaj przychodzę do was z krótkimi scenariuszami z EXO! Przepraszam że tak wyszło ale nie za bardzo miałam pomysł... Jest to scenariusz także taki zastępczy, miały być scenariusze z Kaiem i Sehunem i wyszło, że jest jeden z nimi dwoma :) Jak zawsze zapraszam do czytania i komentowania. I jeszcze raz przepraszam za ten scenariusz, nie wyszedł ;__;

niedziela, 16 października 2016

Host Club - Rozdział 4.2



  Mecz koszykówki. Ostatnie minut y dzielą naszą drużynę od wygranej. Licealistki naszej akademii piszczą ile sił w płucach. Youngmin przejmuje piłkę. Biegnie, biegnie i strzela kosza. Wszyscy wpadają w furię, cała sala się cieszy. Nagle sędzia gwiżdże w gwizdek. Chwilę... To nie oznacza końca meczu.
 -Przynieście nosze! - krzyknął męski głos
  Youngmin odwraca się o 180 stopni. Na parkiecie leży Kwangmin i trzyma się za nogę.
 -Zanieście go szybko do pokoju trenera! - krzyczy ten sam głos
 -Kwangminnie... - podszedł do swojego brata i kucnął przy nim -Kwangminnie!
 -Youngmin nie wolno ci! - trener próbował odciągnąć go od swojego brata -Musisz wrócić do gry!
 -Zamknij się!
 -Youngminnie, musisz się uspokoić. Nie powinieneś być świadom mojego bólu. W końcu to nie ty jesteś ranny - złapał go za policzek
 -J-ja nie mogę - odezwała się jego bratnia miłość i zaczął płakać -To także mnie boli, Kwangminnie.
 -Twój ból jest także moim bólem. W porządku, jeśli nikt tego nie zrozumie. Tak długo jak mamy siebie nawzajem, możemy żyć.
 -Bardzo wam zazdroszczę. - sceneria nagle się zmieniła, już nie leżeli na parkiecie w sali gimnastycznej, byli razem z Jeogminem na dworze, gdzie ten mówił do bliźniaków stojąc skąpany w deszczu -Możecie się tak nawzajem wspierać. Zawsze ktoś na was czeka.
 -Jeongmin-hyung... - zaczął bliźniak b
 -Jeongmin-hyung, ale to przecież ty jesteś idolem naszej szkoły - dodał bliźniak a
 -Idolem, co? - książę odgarnął mokrą grzywkę z czoła -Jeśli można o mnie rozmawiać używając takich płytkich aliasów, to chyba lepiej jest być samotnym.
 -Pęknięte serca krzyżują się ze sobą. Mijają się. Ranią się. Jakie są serca tych młodych chłopców?
  Deszcz zaczął lać jak z cebra. Hyebin biegnie zdyszana w mundurku szkolnym. Zatrzymuje się na chwilę żeby złapać oddech.
 -Nie możesz tak ciągle uciekać. - usłyszała głos Minwoo
  Odwróciła się w jego stronę i zjechała plecami po drzewie. Już nie miała gdzie uciec.
 -Powinieneś dobrze pamiętać co się dzieje, kiedy mi się przeciwstawiasz. - maknae podszedł bliżej niej
 -Przestań Min... - wyszeptał Donghyun  stojąc obok niego -Tylko ranisz siebie bardziej za każdym razem raniąc innych.
 -Nie mów mi co mam robić, Donghyun. Znowu chcesz zostać ukarany?
 -Jaki koniec ich czeka? Czy będzie to światło zbawienia, czy...
 -Naprawdę gardzę ludźmi, którzy nie mogą znaleźć swojego miejsca - Minwoo podniósł głowę i z miny groźnego diabła nagle zmieniła się w dziecięcą z toną łez w oczach. -Hyebinnie~ Ja przepraszam - wpadł jej w ramiona -Ja na prawdę nie chcę tego robić!
 -Cięcie! - wykrzyczała zła pani menager -Cięcie! Cięcie! Cięęęęcieeee! Ty mały! Graj w końcu zgodnie ze scenariuszem!
 -Ale...
 -Zatrzymajcie na chwilę kamery!
 -Tak szefie. - odpowiedział dziewczynie kamerzysta
 -Zróbcie coś żeby deszcz był bardziej realistyczny!
 -Tak szefie.
 -Dlaczego zmiany w naszych charakterach musiały doprowadzić do kręcenia filmu? - zapytał Youngmin Hyunseonga
 -Ale co za przesadna ekipa filmowa. - powiedziałam wycierając swoje mokre włosy w ręcznik
 -Wygląda na bezzwłocznie zamówiony zespół z Hollywood. - odpowiedział opanowany podnosząc głowę znad swojego iście ważnego tableta -Nigdy ich nie widzieliście? Ten reżyser nakręcił "Milenijny śnieg", film o wampirach bijący wszystkie inne filmy z tamtego roku.
 -Cholerne bogate sukinsyny... - znowu powiedziałam sama do siebie ten tekst
 -Poza tym, dlaczego w tym scenariuszu to Kwangmin jest napastnikiem? - zbulwersował się Youngmin
 -Właśnie.
 -Co masz na myśli mówiąc 'napastnik'? - zaczęłam się zastanawiać
 -W porządku... - powiedzieli razem bliźniacy -Ludzie, którzy nie łapią, nie muszą wiedzieć.
 -Napastnik? - dalej się zastanawiałam
 -Hyebinnie! - usłyszałam głos Jeongmina. Biegł do mnie -Jak ci się podobała moja gra?
 -Pod pewnym względem była wspaniała. - wstałam z krzesełka, na którym ciągle siedziałam i podałam księciu ręcznik by mógł wytrzeć mokre włosy -Ale nie rozumiem dlaczego się tak zaangażowałeś.
 -Po prostu odkrywałem swoją nową stronę. Ta zmiana może nie być taka zła.
 -Naprawdę?
  Jeongmin przestał wycierać włosy i popatrzył na mnie pytająco.
 -Myślę, że nie potrzebujesz żadnej zmiany - uśmiechnęłam się
 -A-ahh...tak - chyba się zawstydził. na jego policzkach pojawiły się lekkie, czerwone plamki -Jeśli... Jeśli tak sądzisz...
"Ze swoją ukrytą stroną, z tym gościem będzie jeszcze więcej problemów niż było."
 -Teraz ty Hyebin-oppa! - wykrzyczała Bora
 -Idę!
  Odeszłam od Jeongmina. Chyba dalej się zastanawiał nad tym co powiedziałam, bo stał zawstydzony zasłaniając swoje rumieńce na twarzy. Poszłam za budynek szkoły skąd dochodził krzyk pani 'menager'.
 -Tutaj! - znowu ją usłyszałam
  Odwróciłam się w jej stronę. Obok niej stało dwóch chłopaków, dość masywnych chłopaków. Mieli nasze mundurki szkolne, ale czy ja na pewno ich tu widziałam? Nie, raczej nie.
 -Poprosiłam tych dwóch panów o odpowiednim wyglądzie. - Bora pokazała na na tą dwójkę. Tak jak mówiłam, nie są z naszej szkoły.
 -Jaki wygląd? O czym ty do nas mówisz? - zapytał jeden z nich
 -Dla rozruszania akcji potrzebujemy złoczyńców!
  Na jej słowa obydwoje zrobili dość dziwne miny. Wyrażały złość, zaskoczenie i jednocześnie zawstydzenie.
 -Członkowie klubu stają się całością, aby stoczyć walkę z prawdziwymi przestępcami. - opowiadała swój nowy scenariusz. Boże co ona ma w tej głowie... -Według mojego śledztwa, ci dwaj to synowie wielkiego szefa japońskiej mafii. Idealni przestępcy do naszego filmu!
 -Co z tą kobietą jest nie tak! - krzyknął pierwszy z 'przestępców'
 -To kim są nasi rodzice nie powinno cię obchodzić!
 -Bora, ale... - próbowałam ją uspokoić, jednak ta jak zwykle stawiała na swoim
 -No to idziemy się przygotować. - pociągnęła jednego z mężczyzn za sobą
 -Mówisz co ci się podoba... - wyrwał się z jej objęć. Podniósł rękę do góry i pchnął ją do tyłu -Nie bądź taka przemądrzała!
 -Uważaj! - rzuciłam się na pomoc
  Za Borą stał sprzęt do filmowania i różne rewizyty. Mężczyzna nie miał za grosz szacunku do kobiety i tak po prostu ją pchnął, że straciła równowagę. Dobrze, że chociaż ja się staram i rzuciłam się tak by ona na to nie wpadła. Wpadła na mnie co ją uchroniło przed wpadnięciem w jakieś deski. Niestety to ja w nie wpadłam, ale czego się nie robi żeby pomóc? Bolało i to bardzo. W końcu z dużą siłą walnęłam w te deski. Po co one w ogóle tu były?
 -Hyebinnie-oppa! - dziewczyna odsunęła się ode mnie widząc, że osuwam się na ziemię -Nic ci nie jest? - złapała mnie za ramię
 -Oni mają rację... - zaczęłam
 -Huh? - powoli się odsunęła
 -Bora... Jeśli wszystkich zaszufladkujesz nie będziesz mogła dostrzec tego co najważniejsze. - mówiłam z ręką przykrywającą mi oczy. Głupie szkła kontaktowe, przez nie teraz mi oczy łzawią.
 -Nie za bardzo wiem o co ci chodzi...
 -Hyebin! - nagle zza rogu budynku wybiegł Jeongmin. Ten to ma wyczucie -Co się stało?
  Odsłoniłam oczy. Łzawiłam. Wiem, że to mogło podziałać na księcia więc się na niego spojrzałam. Ten tylko otworzył szerzej oczy i podbiegł do kolesia obok mnie. Złapał go za koszulę i przygwoździł do ściany budynku.
 -Który. To. Zrobił. - mówił do niego przez zaciśnięte zęby
 -Cz-czekaj! - odezwał się ten drugi, nie przyciśnięty -To ona...To ona pierwsza zaczęła! - pokazał na Borę
  Ja wstałam z ziemi i ponownie zakryłam oczy.
 -Mówią prawdę - zwróciłam się do księcia -Oni niczego złego nie zrobili.
  Jeongmin puścił mężczyznę, a oni zwiali aż się kurzyło. Jak widziałam to wszystko? Przez szparę między palcami. Książę podszedł do mnie, ujął moją buzię w swoje ręce i patrzył cały zatroskany.
 -Hyebinnie - powiedział w końcu, a ja ocierałam oczy z łez -Boli cię?
 -Tak... Moje szkła... - w końcu udało mi się je wyjąć z tego oka
 -Sz-szkła? Kontaktowe?
 -Tak, jakoś dziwnie mi się przesunęło, kiedy Bora na mnie wpadła.
  Chłopak popatrzył się na mnie i po chwili wpadł w śmiech. Tak wielki, że nie mógł go opanować.
 -No tak, no tak. - podrapał się po głowie -Jeśli potrafisz płakać bez kropli, to idealnie nadajesz się na żigolaka.
  Nawet ja zaczęłam się w tym momencie lekko śmiać razem z nim. Może i miał racje. Może jednak się nadaje na tego żigolaka, tyle, że w jakiejś wersji damskiej... No wiecie.
 -K-k-kamera... Macie to? - powiedziała nagle Bora, oboje popatrzyliśmy na nią
 -Tak szefie! - odpowiedział kamerzysta
 -Poza szkłami kontaktowymi to najlepsza scena końcowa. - ściskała scenariusz coraz bardziej i bardziej. Chyba się podnieciła -No i jeszcze tylko potrzebujemy idealnej narracji Hyunseonga-oppy...
  Nagle coś się potłukło. Hyunseong on... Rozbił kamerę... Kamieniem... Ale on? Taki zawsze opanowany, ułożony. Dlaczego to zrobił?
 -Ej! Moja kamera! - wkurzył się kamerzysta
 -Hyun-Hyunseong-oppa? - Bora patrzyła na niego pytająco. Z resztą jak cała reszta, czyli ja, Jeongmin i kamerzyści.
 -Przykro mi, że to mówię, ale nie może być żadnych nagrań gdzie członkowie naszego klubu są brutalni. - opanowany zaczął tłumaczyć -Sprawianie nam takich problemów jest oczywiście niemile widziane.
 -Czemu? - po policzkach dziewczyny zaczęły spływać łzy. No pięknie Hyunseong, pięknie. Doprowadziłeś ją do płaczu. -Hyunseong-oppa, czy nie powinieneś powiedzieć "nie przejmuj się tym" i delikatnie pogłaskać mnie po głowie?! Osoba pełna miłości taka jak ty... Czemu?
 -Ponieważ Hyunseong taki nie jest. - wtrącił się Jeongmin ze spokojem wymalowanym na twarzy. A przed chwilą to buzi nie umiał zamknąć ze zdziwienia
  Bor ana chwile przestała płakać. Odwróciła się w moją i Jeongmina stronę. Opadła na chodnik i ponownie zaczęła ronić łzy. Podeszłam do niej. Jakoś nie chciałam żeby płakała i się tym wszystkim tak bardzo zadręczała.
 -Nic się przecież nie stało, prawda? - powiedziałam i kucnęłam przed nią -Nawet jeśli Hyunseong-hyung jest trochę inny niż sobie wyobrażałaś, myślę, że lepiej jest widzieć ludzi takimi jakimi naprawdę są i powoli ich odkrywać. - uśmiechnęłam się do niej ciepło

*kilka dni później*

 -Cóż, witaj. - powiedział Jeongmin do jednej z klientek, która właśnie przyszła
 -Kupiłam wasz film! - kzyknęła
 -Ja też! - dodała druga
 -No i ja! - o i trzecia także go już ma
  Każdy z hostów siedział i przypatrywał się dziewczynom gadającym o tym. Nawet ja byłam tego ciekawa.
 -Scena w deszczu była najlepsza.
 -Książę samotności!
 -Związek między Youngminem-oppą a Kwangminem-oppą był wspaniały.
 -Chcę znowu zobaczyć podłą wersję Minwoo.
 -No~ I ten cierpiący wzrok Hyebin.
  Mówiły jedna przez drugą. Jak to kupiły ten film. Przecież Hyunseong zniszczył kamerę gdzie był on nakręcony.
 -Hyunseong. - powiedział zdenerwowany Jeongmin
 -Mimo iż zbiłem tylko obiektyw, to reszta była ok, a ja zabrałem film. - odpowiedział. Chwile... Rozbił tylko obiektyw? -Wyciąłem oczywiście brutalne sceny. Sprzedaż tego filmu idzie średnio. Tak ja się spodziewałem po najlepszej ekipie filmowej z Hollywood. Zostawili nam dobrze odwaloną robotę.
 -To jest ta "interesująca rzecz" o której chciałeś nam wcześniej powiedzieć? - zapytali bliźniacy równocześnie
 -Raczej nie ma nic złego w pozyskiwaniu nowych funduszy, prawda?
" Kiedy ten gość to wszystko zaplanował?"
 -Dzień dobry. - powiedział damski głos. Już go gdzieś słyszałam
 -Hę? - Jeongmin popatrzył w jej stronę, a zaraz za nim reszta klubu no i ja -Nie wróciłaś do Francji? - to Bora. Tak jak myślałam.
 -Zauważyłam, że gentleman, który ochronił mnie swoim ciałem... Głęboka miłość, która mnie czasem z napomniała... - nagle złapała mnie za rękę i popatrzyła w oczy -Tak się patrzy na kogoś, gdy się w nim zakochuje, prawda Hyebin-oppa?
 -Że co?! - wykrzyczał Jeongmin jeszcze bardziej wkurzony niż na Hyunseonga
 -Przepraszam? - zwróciłam się do niej. Nie za bardzo wiedziałam o co jej teraz chodziło.
  Pociągnęła mnie za tą rękę, którą trzymała w stronę wyjścia. Wręcz mnie za sobą ciągnęła.
 -Chodź pogramy u mnie w domu! Musisz o mnie wiedzieć więcej.
 -Co? - nic więcej nie byłam w stanie z siebie wydusić. To za szybko się działo. -Pomocy? - popatrzyłam na bliźniaków gdy czołgałam się przez Borę obok nich
 -Hyunseong... - zaczął Youngmin
 -Czy to w porządku?
 -A nie? Przecież nie ma nic złego w tym co powiedziała.
 -Nie jest w porządku! - rozległ się wrzask księcia
 -Są teraz przyjaciółkami tak jak chciałeś.
 -Ale to nie jest przyjaźń!
  Potwierdzę to! Ona nie wie o moim sekrecie! Proszę, niech ona mnie już nie czołga po tej podłodze. Umiem sama iść.
 -Hyebin-oppa~ Idziemy! - podniosła mnie i wybiegła z sali
 -Nie zabieraj mi Hyebin! - krzyknął Jeongmin próbując nas dogonić, niestety bez skutku...

~~*~~*~~
Bomi

poniedziałek, 10 października 2016

Host Club - Rozdział 4.1


Najazd pani menager


-Jeongmin~ Jeongmin-oppa.  Dlaczego jesteś taki piękny? – zapytała jakaś dziewczyna
  Taak, znowu dzień w klubie, a Jeongmin znowu zachowuje się jak król.
 -Po to, żebyś nie mogła ode mnie oderwać wzroku, chociażby na sekundę… – odpowiedział książę przebrany za japońskiego ‘władcę’. Taa ehe, zwykłe kimono miał na sobie
  -Czemu twój głos jest taki melodyjny? – zapytała druga
 -Żeby moje uczucia mogły dotrzeć w głąb twego serca…
 -Czemu patrzysz na mnie ze łzami w oczach? – dopytała kolejna
 -Dlatego, że twój piękny uśmiech wywołał powódź w moim sercu… - przeczesał włosy
 -Jednak założyliście takie same kimona. – powiedziała jeszcze inna tym razem do bliźniaków siedzących przy stoliku obok
 -Wszystkie kimona, które tu dziś widzicie zostały zaprojektowane przez naszą matkę. – powiedział Youngmin –Jeśli chcesz możemy ci takie zamówić.
 -A te babcia nam założyła. – dodał Kwangmin
 -Oczywiście, a moim obowiązkiem jest je zdjąć, Kwangminnie~ – bliźniak A przybliżył się do brata i ujął jego pod brudek
 -Youngminnie… wstydzę się gdy mówisz to przy innych
„O niee. A ci znowu to samo. ‘Proszę pozwólcie nam to zobaczyć! Jako panienki musimy’. Taa sranie w banie. Nic nie musicie, a tym bardziej tym czymś się zachwycać”
  Siedziałam obok i musiałam widzieć te wszystkie przedstawienia chłopaków. Szczerze? Nudziły mnie już. Ciągle to samo, w kółko to samo. Aż się porzygać można.
 -Hyebin-oppa. Twoje kimono również jest urocze! – podeszły do mnie dwie klientki –Wyglądasz zupełnie jak dziewczyna!
 -Aha…
 -Hyebin, zostałeś wybrany… - powiedział Hyunseong –Ostatnio liczba dziewcząt, które cie wybierają nie zmniejsza się? Oby tak dalej. – uśmiechnął się w moją stronę –Nie miałem zamiaru cie wypytywać o sprawy finansowe, które powinny być ze sprawa związane, więc pracuj żeby zarobić pieniądze. Nie ignorujesz również kosztów tego kimona, co? – uśmiechnął się jeszcze bardziej
„Że co? Za to gówno też mam niby płacić? Hyunseong to jakiś sekretarz diabła, czy co?”
 -Hyunseong-oppa~ Twoje kimono również jest wspaniałe! – te dwie go gadały do mnie teraz zwróciły się do opanowanego –Kiedy wyjdzie nowa kolekcja waszych zdjęć?
 -Niestety, nie mamy na razie takich planów…
 -Czy ten klub nie stał się nieprzyzwoicie bogaty… - zapytał jeden z bliźniaków
 -…Przez nasze produkty? – dodał drugi
 -Cóż… - zaczął Hyunseong –Produkty są beznadziejne mimo iż nazywamy to kolekcją. – pokazał kilka rozmazanych zdjęć –Nie są niczym innym niż tylko zdjęciami robionymi z ukrycia. Jeśli chcemy się ubezpieczyć od funduszy z budżetu szkoły, musimy wymielić produkty wysokiej jakości.
  Patrzyłam się na niego jak na kosmitę. Z resztą jak zawsze.
„Czy on umie tylko prowadzić ten klub by nie zbankrutował?”
 -Hyebinnie~ Hyebinnie~ -zawołał zapłakany Minwoo. Spojrzałam na niego. –Zgubiłem swój sandał do kimona.
 -Czy nie miałeś ich przed chwilą na nogach? – podeszłam do maknae
  Nagle podbiegł do niego Donghyun z jego sandałem. Kucnął przed nim i włożył mu buta na stopę.
 -Oj Minwoo…
 -Donghyun…
 -Zgubiłeś go.
 -Dziękuję, że go znalazłeś! – najmłodszy rzucił się na Donghyuna
 -Jakie to piękne~ - powiedziała dziewczyna stojąca obok nich
 -Tak, bardzo piękne. – dodała druga
„Łzawe sceny są ostatnio tu bardzo popularne. Jak to się dzieje, że wszyscy tak łatwo płaczą?”
  Przeszłam kawałek dalej. Nie uważając gdzie idę walnęłam w kogoś plecy. Odwróciłam się do tej osoby. Kwangmin. Chciałam powiedzieć przepraszam, gdy z rękawa jego kimona wypadła mała, plastikowa buteleczka. Podniosłam ją. Krople do oczu na łzawienie?
 -To przez to?? – spytałam sama siebie
 -Musisz najpierw coś wiedzieć. – zaczął Youngmin, który stał za mną –Krople do oczu są powszechnie stosowane w takich klubach jak nasz.
 -Kobiety uwielbiają załzawione oczy. – dodał Kwangmin stając obok swojego brata
 -Tania sztuczka – powiedziałam oschle
 -Nie bądź taka surowa~ - Kwangmin zaczął dotykać palcem mojego policzka. Przecież wie, że tego nie cierpię
 Youngmin stanął obok i wyciągnął obie ręce w moją stronę. Miał w nich małego, różowego kwiatka w pudełku, a raczej małe, różowe ciasteczko wyglądające jak kwiatek.
 -To dla ciebie Hyebin. – powiedział bliźniak A i wręczył mi pudełeczko
 -Mogę to zatrzymać?
 -Głupia. No pewnie.
  Od razu przyleciały do mnie dwie klientki.
 -Hyebin-oppa~ lubisz takie słodycze? – spytały w tym samym czasie
 -Nie… Przeważnie nie. – odpowiedziałam im –Ale myślę, że to będzie idealna rzeczy by położyć ją przy ołtarzyku mojej mamy.
  Nie wiem kiedy to się stało, Alę przede mną stało jeszcze chyba pięć innych dziewczyn i się wzruszały po moich słowach. One też dzisiaj płaczą?
 -OH! Jakie to wspaniałomyślne z twojej strony! – wykrzyczał Jeongmin wyskakując spomiędzy dziewczyn. Popatrzył mi w oczy –Twoja religijność jest również wspaniała. Weź to i to. Weź ile tylko chcesz. – lekko się wzruszył i zaczął mi wsadzać w ręce coraz więcej różowych ciasteczek takich jak tamto od Youngmina.
 -Te łzy, też są fałszywe? – zapytałam
 -Co?! – przestał mi je dawać i się odsunął – O czym ty mówisz? Moje łzy są zawsze autentyczne. Prawdziwy żigolak potrafi uronić łzy, bez żadnych kropli. – znowu odwrócił się w moją stronę –I jak? Jesteś pod wrażeniem? Znowu cię rozbroiłem? – uśmiechnął się
 -Niezbyt.
 -Jakimś cudem mój urok nie działa na Hyebin. Może powinienem się nieco… zmienić? – zaczął bujać w obłokach
  Bujał się chwilę na prawo i lewo aż w końcu się zatrzymał i popatrzył na przejście do innej sali. Także się tam spojrzałam. Stała tam dziewczyna ubrana w mundurek taki jak reszta, tyle, że dziwnie się na nas patrzyła. No i jeszcze w połowie chowała się za futryną.
 -Ooo! – krzyknęli bliźniacy –Ktoś nowy? Nowa klientka?
  Obydwoje podbiegli do niej i zaczęli z nią gadać.
 -Co się stało?
 -Proszę wejdź.
 -Samo patrzenie jest nudne.
  -Chodź.
  Mówili jeden przez drugiego.
 -Panowie, zawsze wam mówiłem żeby być bardzo grzecznym za pierwszym razem. – dołączył się do bliźniaków książę –Proszę wejdź. Nie bój się księżniczko~ - przybliżył się do dziewczyny –Witaj w naszym Klubie Hostów.
 -Ni… - odezwała się cieniutkim głosem
 -Ni? – powtórzył Jeongmin
 -NIE! Nie dotykaj mnie ty oszuście! – walnęła go w policzek tak, że upadł
 -Jestem… Oszustem? – zapytał leżąc na zimnej podłodze
 -Tak. Jesteś oszustem. Nie wierze, że jesteś kimś w rodzaju księcia tego klubu. Prawdziwy książę nie obdarza innych swoją miłością tak łatwo. Czemu wyglądasz jak jakiś głupek? Zupełnie jak głupi narcyz! Niekompetentny! Prostak! Okropny!
  Za każdym razem kiedy ona wypowiadała te słowa Jeongmin łapał się za serce. Chyba go to bolało.
 -Niee!!
 -Czy ty jesteś…? – zaczął Hyunseong
 -Hyunseong-oppa~!! – dziewczyna rzuciła się w jego stronę przy okazji depcząc Jeongmina –Tak bardzo chciałam cie zobaczyć. Książę tylko dla mnie.

*kilka minut później*

 -Narzeczona? – odezwał się Youngmin
 -Hyunseonga-hyunga? – dodał Kwangmin
 -Tak. – odpowiedziała dziewczyna –Nazywam się Yoon Bora. Od jutra przenoszą mnie do klasy 1A.
  Dziewczyna siedziała przy stoliku i piła herbatę, a reszta w tym ja patrzyliśmy się na Jeongmina, który siedział skulony pod ścianą. Znowu.
 -Widzicie? Jest wkurzony. – powiedział Kwangmin
 -To dlatego, że ‘mama’ ma sekrety przed tatą. – odpowiedział mu jego brat
 -Mniejsza z tym. Ale czy wy naprawdę chcecie się pobrać?
 -To była miłość od pierwszego wejrzenia – krzyknęła Bora –Nikt inny nie okazuje tyle miłości kwiatom na dworze i tak delikatnie podnosi zranionego kotka…
 -Kto to taki? – spytali bliźniacy jednocześnie
 -Wzięłaś Hyunseonga chyba za kogoś innego. – rzuciłam w jej stronę
 -Nie! Ja nie mogę się mylić!
  Youngmin i Kwangmin dalej stali i głowili się nad tym kim on może być, a Bora dalej gadała.
 -Osoba, która jest miła dla innych i nigdy nie oczekuje niczego w zamian. Osoba, która kocha być z innymi a tak naprawdę jest samotna. W grze miłosnej, która przyśpieszy bicie twojego serca! – wskazała na Hyunseonga –A ty wyglądasz dosłownie jak jeden z nich: Kang Seonghyun!
  Serio tylko o to chodzi? Hyunseong wygląda jak koleś z jej gry? I to dlatego mówi, że on jest jej narzeczonym? Jakaś porypana.
 -To jakiś maniak! – wykrzyczał bliźniak A
 -Tak to maniak – dodał Donghyun
 -Nigdy nie widziałem kogoś takiego- wrzasnął bliźniak B
 -Ah tak… - Hyunseong usiadł na kanapie i zaczął głośno myśleć -Więc ona się teraz upodabnia do idealnej, młodej dziewczyny. Łącząc tą idealną dziewczynę ze mną, jej fantazje musiały się przerodzić w myśl o narzeczeństwie. Ten Seonghyun musiał być osobą w okularach…
 -Zaraz… Fantazje? – Jeongmin aż wstał z podłogi i podszedł do niego –Więc ta cała sprawa z narzeczeństwem jest…
 -Nie przypominam sobie takiego zajścia. – dokończył opanowany –Prawdę mówiąc,dzisiaj widzę ją po raz pierwszy
 -Nie trzeba było tak od razu – odparł oschle książę
 -Według moich danych to ty Hyunseong-oppa rządzisz tu wszystkim? – zapytała Bora po kilku minutach rozmarzania nad swoim ‘narzeczonym’
 -To prawda! – odpowiedział jej Minwoo –Hyunseonggie-hyung jest tutaj jak szef sklepu.
 -Szef?! To do ciebie pasuje! Zawsze marzyłam o tym by być maskotką sklepu.
 -Nie potrzebujemy tu żadnej – rzucili bliźniacy –To jest klub żigolaków.
 -Zdecydowałam! – wstała z kanapy –Zostanę menagerem klubu żigolaków!
 -Nie słucha nas – dodał ciszej Kwangmin
 -Hej, Hyunseong… - zaczął Jeongmin
 -Spokojnie. Jej ojciec jest bardzo ważnym partnerem w biznesach mojej rodziny. Proszę cię abyś był dla niej miły.
 -Nieee~
 -A więc… Liczę na to, że będzie nam się dobrze pracowało. – uśmiechnęła się

*następnego dnia*
 -Myślałem o tym przez całą noc – zaczął Jeongmin zaraz po tym jak wszyscy zebraliśmy się w trzeciej Sali muzycznej –Posiadanie pani menager nie jest takim złym pomysłem.
 -Dlaczego? – spytali bliźniacy
 -Nie wiecie? – popatrzył się na nich –Zostanie przeniesiona do tej samej klasy co Hyebin. I jeśli Hyebin zyska nową przyjaciółkę, może stanie się bardziej kobieca. Delikatna atmosfera pomiędzy dziewczynami obudzi kobietę wewnątrz Hyebin.
 -Taa… Ale wspaniale – westchnęłam bez żadnego entuzjazmu
 -To wielki projekt by uwrażliwić Hyebin na to jak można się stać cudowną kobietą! Nie pomoże jej w tym jeżeli jej jedynymi przyjaciółmi będą ci bezwzględni bliźniacy.
 -Oh, jakie to miłe z twojej strony – także odpowiedzieli mu bez entuzjazmu
 -Dzień dobry wszystkim!
  Do Sali weszła Bora. W rękach miała tacę z jakimś jedzeniem.
 -Bora, maskotka klubu hostów, upiekła dla wszystkich ciasteczka!
 -OHH! Widzicie? To takie kobiece! – książę wskazał na nią palcem –Jestem taki wzruszony…
  Dziewczynie od razu zszedł z buzi uśmiech jak tylko go zobaczyła.
 -Nie upiekłam ich dla ciebie fałszywy księciu.
  Jeongmin znowu strzelił focha. Po słowach nowej pani menager klubu hostów skulił się pod ścianą i tam siedział. Czy on tak musi codziennie się fochać? Bora podeszła do Hyunseonga i wręczyła mu ciasteczka.
 -Trochę się przypaliły, ale wiem co powiesz „Cokolwiek przygotujesz na pewno jest smaczne”.  – uśmiechnęła się jeszcze szerzej niż do tej pory. –To takie miłe z twojej strony Hyunseonggie-oppa~
  Minwoo zabrał smakołyki od opanowanego i zaczął je sam wcinać.
 -Są tylko lekko przypalone. – stwierdził maknae
 -Nie jedz ich Minwoo. – ostrzegł go Donghyun –Mogą ci zaszkodzić.
 -Ż-że co żeś powiedział?!
  Dziewczyna zaczęła gonić Minwoo i Donghyuna po całej Sali, za to, że zabrali ciasteczka Hyunseonga.
 -Ona jest strasznaaa~! – wykrzykiwał maknae uciekając przed nią
  W końcu ciasteczka trafiły w moje ręce. Wzięłam jedno i ugryzłam kawałek.
 -Ładnie pachną i nie są takie złe.
  Podszedł do mnie Kwangmin gdy tylko chciałam ugryźć kolejne ciasteczko. Uniósł mój podbródek.
 -Daj spróbować. – powiedział
  Kwangmin przybliżył się do ciebie i ugryzł ciasteczko, które ty miałaś w buzi tyle, że od drugiej strony. Co się właśnie stało? Dlaczego on to zrobił?
 -Ummm… Hyebin, masz okruszki po ciastku na policzku. – tym razem podszedł do mnie Youngmin
  Bliźniak A przybliżył się jeszcze bardziej i zanim się zorientowałam co on chce zrobić, zlizał okruszki z mojego policzka. Nie wiem w co oni się bawią, ale to jest co najmniej dziwne. Jeongmin zaczął się wydzierać, że tak nie powinno być. Chociaż wstał spod ściany.
 -Trio przyjaciół w końcu zaczęło działać. – powiedział Hyunseong do księcia, a bliźniacy się uśmiechali do siebie
 -Wiecie co, mogłam je sama zdjąć, gdybyście mi tylko powiedzieli. – otarłam swój policzek –A jeśli chcecie jedno to macie tutaj.
 -Nie powinnaś tak zareagować! – Jeongmin w końcu wybuchnął. Podszedł do mnie i złapał moją twarz –Powinnaś się na nich obrazić, a nie przyjmować to tak spokojnie!
 -Proszę cię Jeongmin, nie molestuj mnie.
 -Molestowanie?! Jeśli ja cię molestuje to ta dwójka to groźni przestępcy! Policja! Pomocy!
 -Ta, ta. Przepraszamy nasz panie – odezwali się bliźniacy
 -Oj niedobrze. Wy wszyscy jesteście kiepscy! – do konwersacji weszła Bora –Wszystkie postacie, oprócz Hyunseonga-oppy nie są wystarczająco dobre. Wszystkim wam, żigolakom, brakuje drugiej, ciemnej strony. Wszystkie dziewczęta pożądają ciemnych stron u przystojnych mężczyzn. Jeśli każdy z was będzie się zachowywał jak dupek, to dziewczyny szybko się wami znudzą. Cze wy wszyscy chcecie zrujnować bezcenny „sklep” Hyunseonga-oppy?! Ja jako wasz menager, odnowię wasze postacie. A zaczniemy od ciebie! – pokazała na maknae
 -Dlaczego ja pierwszy~? – jęknął Minwoo
 -Jeśli na zewnątrz i w środku jesteś uroczy, to niczym nie różnisz się od dziecka. Pomimo twojej słodkiej budzi, od dziś będziesz w środku zły do kości!
 -Cooo?!
 -Ty, Donghyun. Jesteś podwładnym swojego przyjaciela od samego dzieciństwa! Bliźniaki od teraz będą koszykarzami zamkniętymi w swoim świecie! Hyebin jest bardzo pilnym i sumiennym uczniem, ale także nękanym przez innych! - pokazywała na każdego z nas -No i nasz Jeongmin. Mimo, że wszyscy kochają twój wygląd, jesteś szkolnym idolem z jednym ogromnym kompleksem... Samotny książę!
 -Czekaj co... - zaczął ostatni wspomniany i zaczął udawać, że kręci mu się w głowie
 -No, a ty Hyunseong-oppa, ty jesteś doskonały. Proszę zostań tą czułą osobą jaką jesteś teraz.
 -Czuję się zaszczycony.
  Nagle Jeongmin przestał udawać. Stanął na równych nogach i popatrzył na swoje ręce.
 -Samotny książę... - znowu zacznie się jego gadanie -No przecież to niedorzeczne. To idealnie pasuje do mojej osobowości. - jednak nie zaczęło
 -Chyba ta najgorsza osobowość... - mruknęłam pod nosem
 -Hyunseong proszę cię zrób coś z tym - powiedział do niego Kwangmin szeptem tuż obok mojej osoby
 -No ale co mam zrobić jak nasz książę nie może się doczekać naszych nowych ról? - wskazał na omawianą osobę
 -Oh~ Bora, kochanie... - oparł się o ścianę i zrobił jakąś pozę -Czy samotna poza wygląda mniej więcej tak?
 -Ooo! To takie imponujące Jeongmin! - podbiegła do niego dziewczyna -Ale wiesz... Lepiej byś wyglądał w deszczu.
 -No zobaczymy co z tego wszystkiego wyniknie - powiedział opanowany -Możliwe, że coś ciekawego.

~~*~~*~~
Bomi

  Tak długo nas tu nie było.. Bardzo za to przepraszamy. Niestety druga klasa liceum trochę od nas wymaga... Jeśli znajdziemy obie czas, to może się tak zdarzyć, że coś się tu pojawi. Jak na razie wstawiam pierwszą część czwartego rozdziału naszych chłopaków z BF Host Club :) trzymajcie się i czekajcie na kolejne scenariusze!